Łączność w stanie "wyższej konieczności"
Czy możemy, powinniśmy skorzystać z poza pasma.
Dłuższy czas temu byłem w sytuacji - bez telefonu, bez kontaktu...
Miałem ręczne radio i znajomość kilku podstawowych częstotliwości ratunkowych...
Byłem w ich zasięgu.

Nie nadawałem na częstotliwościach służb, wywołałem innego HAMa i on w moim imieniu wykonał stosowny telefon podając otrzymane ode mnie informacje.
Na swoim radiu słyszałem już resztę.

Ekstremalnie może wołałbym na profesjonalnych częstotliwościach, jednak pierwsze szukałbym HAMów na naszym paśmie.
Łączność kryzysowa opiera się również na naszym paśmie i organizacji grupy HAMów a nie na pracy na częstotliwościach służb.

Oby jak najrzadziej zachodziły takie sytuacje.

ps. Znam sytuacje z przed wielu lat - góry, GOPR i krótkofalowcy.
Po spotkaniu na jednym z "posterunków" otrzymaliśmy częstotliwości i kilkukrotnie "gadaliśmy" o sytuacji w naszym rejonie. GOPR mniej formalny, bardziej skuteczny niż protokolarny...
Ale to było za PARu :-)
Co do zachowań w sytuacjach zagrożenia życia.
Dzięki bogu byłem w takich tylko 4 razy i całe szczęście nie mojego...
Cały czas wożę kilka kamizelek - bo jak zatrzymać TIRa w nocy na łuku gdy nikt nie ma kamizelki?
Nóż do cięcia pasów itp zawsze na wierzchu bagażu.
Wyczerpałem zapas rac i teraz muszę nabyć nowe.
Chętnie "zrobiłbym" kurs pierwszej pomocy przedmedycznej w PCK, LOK czy innej organizacji. Niestety mimo kilku podejść nie udało mi się zgrać terminów.

Może ktoś z Braci HAMów ma takie kontakty aby jakoweś szkolenie z uświadamianiem obu stron (służba-radioamator) dało się zorganizować? Może to bobry temat do spotkania w czasie wakacji?


  PRZEJDŹ NA FORUM