Ham spirit po polsku.
Czy na PZK można liczyć?
Witam

Pochodzę z Opolszczyzny i poruszyła mnie sprawa opisana przez Augustyna, którego działalność od lat obserwuję i bardzo cenię i szanuję. Postanowiłem więc zasięgnąć informacji od drugiej strony.

Rozmawiałem z Kolegami z Kędzierzyna-Koźla, którzy są w szoku, bo niestety sprawa opisana w ŚR mija się z prawdą.

Autor listu do Redakcji ŚR z nieznanych do końca powodów (powołuje się na przeczytanie listu SP4BBU z nr 4/2019 Świat Radio", i poruszony problem, który Jego też dotyka), nagle, jakiś czas temu zerwał kontakty z Kolegami, którzy
do niedawna, przez wiele lat żyli z Nim w przyjaźni i byli zawsze pomocni, gdy tylko dał znać w jakikolwiek sposób (zwykle wystarczył jeden telefon).
Nagle napisał, że nie życzy sobie ani odwiedzin ani kontaktów tel., czy e-mail, SMS.


Nadal są gotowi do niesienia pomocy swojemu Koledze, ale muszą mieć wiedzę, że jest taka potrzebna.

Są zaskoczeni, zdziwieni i jest im przykro, smutno, że zostali oskarżeni o brak Ham Spirit'u, bo jest to wbrew faktom i historii. Zostali publicznie ocenieni niezgodnie z prawdą.

Aktualnie brak jest odpowiedzi na próby kontaktu telefonicznego, SMS, e-mail.
Augustyn nie życzy sobie kontaktów.

Podobną informację napisał do OT-11 PZK w Opolu prosząc w kwietniu, aby usunięto jego adres e-mail z bazy OT.

W liście do Redakcji ŚR padł m.in. zarzut pod adresem OT-11 PZK, że Autora "pominięto" przy wręczaniu okolicznościowych grawertonów z okazji 60 lecia OT-11.
Nie pominięto, grawerton został Mu przyznany, tylko nie wręczono go, bo był nieobecny na tym spotkaniu.

Napisał do ŚR "o wysoce nagannej sytuacji", oceniając surowo OT, sugerując celowe "lekceważenie".
Stwierdził, że "nie było przeprosin ze strony zarządu OT w Opolu".
To niestety też mija się z faktami, bo jak sam napisał do ŚR:
"pojawił się u mnie z deską - grawertonem miejscowy kolega (członek zarządu OT PZK)".
Ten właśnie Kolega, członek zarządu OT PZK, wręczając grawerton, przeprosił za niezamierzoną sytuację (a nie lekceważenie).
Odmowa przyjęcia grawertonu była decyzją stanowczą i niezrozumiałą.
Takie są fakty.

Czym tłumaczyć takie zachowanie?
Co w takiej sytuacji zrobić?

Próbowałem dodzwonić się do Augustyna. Rozmawiałem dwukrotnie z życzliwą Małżonką, ale z Nim nie było możliwości.

Mam nadzieję, że czas uleczy rany wynikłe z nieporozumienia, niedoinformowania... i Koledzy znów będą w normalnych serdecznych kontaktach nawzajem się wspierając.


  PRZEJDŹ NA FORUM