Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
canis_lupus pisze: Jak skłonić? Nie wiem, ale prawdę mówiąc, nie rozumiem problemu. U nas jak jest jakaś komercyjna robota do odwalenia, to ludzie się bez problemu do tego znajdują. Wiedzą, że za to co fundacja na tym zarobi to kupi się np. nowe narzędzia. Więc jeśli ktoś ma opory, żeby pracować dla PZK, to nie bardzo wiem jak to skomentować. Wiesz czym się różni fundacja od stowarzyszenia? Wiesz - ale przypomnę, bo nie wszyscy wiedzą. Fundacja nie ma członków - stowarzyszenie ma - i to jest baza egzystencji stowarzyszenia. Fundacja natomiast ma wolontariuszy. Podstawowa (praktyczna) różnica w polskich warunkach polega na tym, że wolontariusze mają świadomość tego, że wymyślili sobie "zabawę" (bez lekceważącej konotacji) "w pomaganie" fundacji. Członkowie stowarzyszenia często działają na granicy pomiędzy wiarą w stowarzyszanie się a złudzeniem, że stowarzyszenie prowadzi komercyjną działalność, która za składki ma im zaspokoić ich potrzeby. I da się ich czasem namówić na działanie na rzecz klubu, OT, jakiejś grupy czy wydarzenia (np na rzecz Burzenina) - ale trudno im wytłumaczyć, że mają robić za darmo coś, co mogło by przynieść korzyści komuś innemu, szczególnie jak płacą składki. Mentalność. Zatem nie marudź, tylko szykuj się na Burzenin ,-) MAc mrn |