Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
Uff, "cieplutko" dziś było i jest. Tak sobie poczytałem i dochodzę do wniosku, że szkoda czasu pisać skoro czas na to poświęcony jest bez odpowiedzi. Brak argumentów, braki w wiedzy na temat Statutu PZK i marzenia, by było inaczej, a najlepiej samo się zmieniło, niech ktoś to zrobi, a my sobie popiszemy i pewnie znów ocenimy negatywnie. Uparte i zaskakujące braki wiedzy o funkcjonowaniu klubów PZK - np. braku opłat UKE za pozwolenie dla klubów PZK... Poza tym krytykują PZK Ci, którzy w PZK nie są i jak rozumiem nic dla PZK nie robią - NRB (?). To o czym chcecie dyskutować? 1. O agresji, emocjach, ocenianiu wzajemnym, braku merytorycznego podejścia, braku konkretów, skupianiu się na tym na czym by tu złapać korespondenta, aby mu przywalić, zamiast skupienia się na czytaniu ze zrozumieniem...? Bez tego mamy co widać - brak szans na porozumienie, szukanie wspólnych rozwiązań w temacie "Ciężkie życie PZK", a nie w temacie ZBŻZ (?) czy "pirata" z Hackerspace Kraków, co to zawiódł się, bo marzył, że będzie tak pięknie, po jego myśli, a tu poległ na... braku natychmiastowego e-mail od Prezesa, braku szybkiej decyzji Prezydium i tym ponurym wspomnieniem żyje poza PZK (?). 2. Albo może o wojenkach w niektórych OT, które skończyły się nie po myśli idealistów inaczej myślących, którzy nie dali rady przekonać do swoich argumentów i szybko poddali się? Przechodziłem przez to kilka lat słysząc od Prezesa OT - chcesz to rób, ja w to nie wchodzę, ale chętnie napisze o tym w sprawozdaniu. Dałem sobie spokój z byciem członkiem Zarządu OT i robię z dobrymi ludźmi swoje - ciesząc się, że trafiają do klubu nowi, w różnym wieku, chcący poznać nasze hobby i są wdzięczni za wsparcie, co działa w obie strony, bo motywuje do wytrwałości i dalszych działań. 3. Czy może ma tu być o wprowadzanych przez niektórych, w zamian za odpowiedź na konkretne przykłady, wątkach pobocznych z innego stowarzyszenia, fundacji, klubu...? A może o frustracji, zniechęceniu, bo sponsor się wycofał, bo czynsz podnieśli...? Miał/mieli widocznie prawo to zrobić. Dużo klubów przez to przechodziło i jedni się poddali, a inni szukali innego rozwiązania i znaleźli - czasem po kilkunastu latach, ale znów z radością budują klubowy zespół. Wiedzą czego chcą, dokąd zmierzają i są elastyczni, mają świadomość, że to jest tylko i aż hobby, a nie chleb powszedni potrzebny do przeżycia... Wiem "jak wyglądają tak naprawdę finanse klubów, ile klubów poszło na bruk bo się władza w mieście lub gminie zmieniła." Czy ta wiadomość o mojej wiedzy coś pomoże piszącemu te słowa i umożliwi dialog, a nie pouczanie? 4. Czy mamy się rozdrabniać na tematy jednostkowe, lokalne, bo opłata za wynajęcie klasy w szkole XXX na 2 godzinne zebranie Wspólnoty Mieszkaniowej wynosi 50 zł? U nas przez 3 lata, w najnowszej, najnowocześniejsze, najdroższej w utrzymaniu szkole na Podkarpaciu, za spotkania w klasie szkolnej - zero opłat. Może trzeba zmienić szkołę XXX na YYY...? 5. Czy mamy polemizować w nieskończoność o tym, że komuś się wydaje, że wie z jednego wpisu jaka jest "moja postawa nt przemienników"? Jest podobno "fajna", bo jego doświadczenie to: "Byłem przy 4 przemiennikach. Wszystkie to sprzęt prywatny, lokalizacja sponsor, opłata za energię w trzech przypadkach sponsor w czwartym zrzutka celowa członków klubu i sympatyków. Utrzymanie - prywatna sprawa opiekuna przemiennika." A ja byłem przy 8 (w tym przy SR6J i SR6JG wysoko w górach, przy - 25 st. C, sympatyczny mrozik i wymiana kabli ma maszcie...). Wiem ile na to idzie czasu, zdrowia, prywatnych pieniędzy, doceniam ten trud. I wiem, że to jest jak nasze hobby - pasja, często dobrowolna "szewska pasja". 6. Sedno sprawy z "obgryzaniem łydki" przynajmniej wyjaśniło się. Czy jednak mam się tu publicznie spowiadać z gdybania kogoś kto nie wie kim jestem? Nie jestem jak to nazwano "szeregowym nauczycielem", nie pracuję w szkole, a pracowałem i konspekty, scenariusze pisałem (bezcenne doświadczenie - teraz przydaje się w e-learningu), dzienniki wypełniałem, pracownie SBS długo instalowałem...? Nie mam też zamiaru wywnętrzać się na temat rachunków domowych, relacji małżeńskich, bo korespondent jest ciekawski i do tego nerwowy...? "Czy w domu ty prowadzisz rachunki czy żona. Ale chyba wszystko załatwia żona. Dlaczego tak uważam? Bo moja żona od czasu do czasu zostawia mnie w pełni samodzielności finansowej. Jak zrobię wszystkie opłaty, wybiorę się parę razy do sklepu to mój poziom zdenerwowania jest taki, że bym ludziom o mentalności finansowej dziecka (mama daj (a może sponsor daj dotyczy dziewczynek) ) to mimo gumowców bym łydki poobgryzał." Dobre! 7. "...przy kasie pani kasjerka da mi do zrozumienia jak wysoko była oceniana moja praca przez przełożonych a jak nisko wynagradzana." Cóż, skoro tak to frustruje, to może trzeba coś zmienić" prace zmienić, postawę zmienić, stosunek do kasjerki, do siebie, do pieniędzy? To znów temat poboczny dla samego siebie lub na kozetkę u psychologa, a nie do publicznej dysputy o PZK. OK. Tyle, bo Mac MRN mnie wyręczył w kilku tematach. Dziękuję! Trochę się wg mnie Maćku zapętliłeś w marzeniach o składce PZK podniesionej 5 razy i ewolucyjnych zmianach. Jak masz czas i chęć, to pociągnij swoje przemyślenia, doświadczenia - jesteśmy bliscy wiekowo, znakowo. Wybaczcie proszę, ale wypowiedzi w stylu "my som młodzi, a wy starzyki i się nie dogadamy", to jest zła droga, prowadząca do podziałów. Podobnie jak bezsensowne porównywanie PZK z DARC czy ARRL - tam są inne realia, mają inne fundusze, inny stan osobowy, a też klubów często brak (spotykają się w barach piwnych, restauracjach... ). Mam nadzieję, że wystarczająco odpowiedziałem i przynajmniej niektórzy zrozumieją, że różnić się można pięknie. Mając dobre nastawienie, wspólny cel, da się operując na konkretach mimo różnych doświadczeń dojść do dobrych rozwiązań. To jednak jest proces, długi proces, możliwy... Pora pomału na pakowanie się - kierunek Ukraina... PS Tomku SP7Q, chylę czoła przed tym co pięknie robisz, nie poddawaj się proszę, rób z Koleżankami i Kolegami swoje... |