Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    SP7Q pisze:


    Owszem - skoro nie łapiesz o co chodzi - tłumaczę Ci i objaśniam.
    Wystarczy że w klubie jest 10 członków, są oni również członkami PZK inaczej zresztą być nie może. To ich składki płacone wprost o szczebel wyżej w żaden sposób nie wracają do nich do klubu. (oczywiście nie licząc tego zwolnienia na pozwolenie)
    Powinno być zupełnie inaczej, stanowcza większość środków powinna pozostać w klubie a reszta powinna pójść bezpośrednio do administracji centralnej. OT nie mają racji bytu i są sztucznymi tworami które pożerają jedynie pieniądze. Nagle okazało by się że życie stało się prostsze ponieważ by załatwić proste sprawy wystarczy udać się jedynie do klubu a nie do OT, klub ma więcej kasy a co za tym idzie więcej możliwości. Część klubików być może podjęło by trud konsolidacji by zakumulować środki i wydać je razem na coś fajnego itd.



Tu powraca tocząca się od lat 30 dyskusja o Klubach PZK (PZK a nie ogólnie krótkofalowców). No i powraca znacznie częściej spotykana sytuacja, w której klub liczący 15 członków z czego 4 (czterech) w PZK zaczyna stawiać żądania ,-)
Zresztą nie czarujmy się - model w którym zbiera się składki centralnie a następnie prowadzi redystrybucję jest modelem debilnym, głęboko komunistycznym i bazującym na tym, że PAN DECYDENT zarządzający kasą, zgodnie z nazwą stanowiska rozdziela pieniądze wg sobie tylko znanych kryteriów.
Pieniądze lokalne mają być gromadzone i dystrybuowane lokalnie - pieniądze centralne mają z kolei służyć do działań ogólnokrajowych. Wprowadzona swego czasu zasada DOFINANSOWYWANIA działań lokalnych przez centralę tak naprawdę nie służyła finansowaniu, tylko tworzeniu klimatu spolegliwości i pożądania dóbr dystrybuowanych przez centralę.

Klub MOŻE (w rozumieniu: powinien być uprawniony) dostać dotację z oddziału (przy założeniu obecnej struktury), ponieważ jest - czy też może być elementem istotnym lokalnie - wtedy ryzyko prób sterowania za pomocą rozdzielnictwa jest zminimalizowane. Tyle, że przeciętna składka oddziałowa wynosi 20zł, co przy "kilku" członkach PZK w klubie daje zawrotną kwotęstu złotych. Może dwustu - i to przy założeniu, że OT nie wiadomo po co zbiera kasę a potem ją oddaje.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by oddziały podniosły składki do racjonalnej wysokości i finansowały wydatki klubu.
Na przykład przy 20 osobowym klubie i DODATKOWEJ składce 50 zł rocznie można po dziesięciu latach kupić dla klubu całkiem zgrabny transceiver. (to oczywiście żart mający na celu przedstawienie problemu skali)
Dobrze wiesz Tomek, że kluby muszą szukać alternatywnych źródeł finansowania - łącznie z samofinansowaniem - i powinny to robić lokalnie. Sam to robisz, wiesz jak to działa.

Składka do PZK jest żałośnie niska - i pisałem o tym wielokrotnie. Pozwala na byle jakie administrowanie związkiem - a populistycznie pokazywana kwota 700 000pln przychodów budżetu brzmi pięknie - tyle, że nie pokazuje np około 300 000 po stronie wydatków na przemienniki na obiektach emitela.
Można przyjąć, że to kwota (OKOŁO) 100 zł na jednego członka.
Zatem finansowanie dwudziestoosobowego klubu (też lekka manipulacja) wynosi około 2000zł/rok poprzez umożliwienie korzystania z przemienników (co nie uwzględnia kosztów sprzętu i społecznej pracy kolegów)
A przeciętny stuosobowy oddział osiąga benefit w wysokości około 10 000zł ,-) Brzmi dumnie.

To całe dofinansowywanie - będące w rzeczywistości robieniem sobie PRu przez finansującego powinno zniknąć i należy o nim zapomnieć jak najszybciej. Wydatki centralne powinny być przekierowane na działania związane z EMC, zakłóceniami, normami. Jak zobaczyłem ile Niemcy na to wydaja i co faktycznie finansują to mi szczęka opadła. Lokalizacja, ludzie, sprzęt... Masakra.
To są obecnie kluczowe wydatki, ale żebyśmy doszli do takich kwot, to byśmy musieli składki podnieść z 5 razy. I to bez pewności skuteczności działań. Natomiast możemy mieć pewność, że jeżeli w tych kierunkach działać nie będziemy, to moczenie ręki w nocniku mamy pewne.

Dodam, że moczenie zbiorowe, niezależnie od tego czy ktoś do PZK należy czy też nie.

Radą na zmianę jest ewolucyjne (bez "R" ) przejście na system przynależności onlineowej. Płatności internetowe, brak przyporządkowania do OT, związana z tym rekonfiguracja dystrybucji kart QSL i tyle. Na przykład jak ktoś nie chce oddziału, to za dodatkowe 100zł rocznie może dostawać karty cztery razy do roku pocztą. I ma prawo pocztą je sobie do biura wysłać. Albo kluby mogą się zrzucić i w swoim rejonie sfinansować Własnego lokalnego QSL managera....

73
MAc
mrn

PS - Tomek, nie wierz w to, że w klubach da się "załatwiać rzeczy". Nie da się. W większości OT całość jest ciągnięta przez jedną osobę (słownie jedną) bo nie ma ludzi posiadających jednocześnie chęci i umiejętności. Tym bardziej w klubach, gdzie nikt nie chce tracić energii na działania nudne i "niepotrzebne".









  PRZEJDŹ NA FORUM