Opinie o Inradio / Profit Łódź
sklep / serwis
Witam,

To i ja, w świątecznej już niemal atmosferze - dorzucę swoje przysłowiowe "trzy grosze"... Opisywać mojego przypadku nie bardzo mi się chcę, w zamian zacytuję list, który dzisiaj wysłałem do InRadio:

Szanowni Państwo,

Grubo ponad pół roku temu nabyłem u Państwa osobiście, jednorazowo komplet urządzeń nadawczych oraz odpowiednie akcesoria (FT-950, FT-8800, X-200, MR-77, MD-100A8X, GSV-3000 i wiele innych drobnych akcesoriów). W chwili zakupu nie mieliście Państwo ani jednego egzemplarza polskiej instrukcji obsługi do FT-950, którą obiecaliście dosłać na adres wskazany w fakturze w trybie pilnym, jak tylko je przygotujecie. Prosiliście Państwo o cierpliwość. I co? I nic. A właśnie kończy się rok. Żadnej inicjatywy, żadnego kontaktu, choćby jednozdaniowego maila. Dobrze, że mamy Internet a tam wielu pomocnych krótkofalowców. Inaczej albo musiałbym wydać dodatkowe pieniądze za coś, co mi się bezsprzecznie należało od InRADIO, albo do chwili obecnej nie rozszyfrowałbym wszystkich funkcji tego radia. Zresztą, na internetowych forach tematycznych (żeby nie być gołosłownym: np. http://forum.qrz.pl) kilkukrotnie spotkałem się z opinią, że znane powiedzenie „klient nasz pan” w Państwa przypadku przestaje mieć znaczenie tuż po położeniu pieniędzy na stół, którą to opinię potwierdzę za kilka chwil na tym i podobnych forach. Dodam, iż absolutnie nie przemawia przeze mnie złośliwość, a - biorąc pod uwagę czas oczekiwania - nie można mi również zarzucić braku cierpliwości, nieprawdaż?

Może moje oczekiwania są wygórowane jak na dystrybutorów sprzętu w tym dziwnym, wciąż zacofanym kraju, ale w mojej opinii nie tak powinno traktować się klienta, który fatyguje się pół Polski aby przyjechać do Was osobiście i docelowo zostawia kwotę, za którą można by kupić całkiem przyjemny używany samochód osobowy. Szkoda, bo pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne.

Mimo wszystko pozdrawiam gorąco, życząc lepszego podejścia do klientów w roku 2010,

Jarosław B., SQ6ZZZ


Powtórzę jedynie, że nie jestem człowiekiem konfliktowym, czepliwym ani złośliwym. Ale jeśli ktoś (de facto poważny), widząc moje pieniądze w kieszeni, jest dla mnie milszy od rodzonej matki, składa pewne obietnice, a potem ma mnie zwyczajnie w d..., to ja się tak nie bawię i nie zamierzam milczeć.

Tu nie chodzi o samą instrukcję, Tą zassałem sobie z sieci kilka dni po zakupie. Ale wszyscy nasi rodzinni importerzy zasypują nas pseudomarketingowymi hasłami, iż u nich może i owszem – trochę drożej, ale za to radio na pewno nowe, na pewno w wersji europejskiej, z rzetelną instrukcją obsługi itd. Czyli de facto: Kliencie, przepłacasz ale za to kupujesz zestaw „radio + fachowa obsługa + wszystko inne, co gwarantuje spokojny sen”. A ile w tym prawdy a ile marketingu… oceńcie sami.

Pozdrawiam,
Jarek SQ6ZZZ


  PRZEJDŹ NA FORUM