Bartku. PZK, IARU i inne organizacje w niej zrzeszone od dziesięcioleci walczą z rządami, administracjami, ministerstwami o możliwość uprawiania naszego hobby.Walczą o utrzymanie pasm i pozyskanie nowych. O możliwie jak najbardziej przyjazne nam przepisy. To wszystko kosztuje. Fundusze na tą działalność są pozyskiwane ze składek. Więc jeśli ktoś świadomie, z powodów jakiś wybujałych animozji nie należy do związku a korzysta z tego co ruch krótkofalarski wywalczył to jest to jednak zwykłe żerowanie ! Jest jeszcze coś takiego jak kodeks krótkofalowca, autorstwa Paula Segala W9EEA z 1928 roku.Jasno definiujący pewne zasady . Z pewnością osoby nie należące do PZK nie powinny czuć się pełnoprawnymi krótkofalowcami . Co do pyszczenia, gardłowania to można tańszym kosztem wstąpić w szeregi. Wystarczy zostać nasłuchowcem. Znacznie mniejsza składka a prawa takie same! Podczas QSO nie pyta się o przynależność, być może wskazane byłoby podawanie na 80m wywołania tylko dla członków PZK. Bo sytuacje kiedy korespondent podaje iż nie należy do biura a wcześniej podawał iż nadaje na K3 są dziwne co najmniej, a dość często się zdarzają. Mamy wolność i demokrację. Przymusu nie ma. Każdy sam sobie wybiera. Jednak domaganie się jakiś praw przez nie członków jest głupie. Wcale nie uważam iż wszystko w PZK jest cacy. Jest wiele rzeczy, które należało by zmienić. 73 sp6nic |