Główny problem PZK to cała rzesza malkontentów oraz ludzi mających różne (nie oceniam czy fajne czy nie) pomysły, ale nie dążący do ich wdrożenia. Sam do takich należę. Pomysłów mam dużo. Co z tego? Dupy nie ruszę, żeby wnieść jakiś z moich pomysłów pod obrady mojego OT. Bo mi się nie chce. Uważam, że prawo do narzekania powinni mieć tylko Ci, którzy próbowali/próbują coś zrobić. Ja sobie takie prawo odbieram. Pomysłami mogę sypać ale kto je za mnie spróbuje zrealizować? Są chętni? Społecznie nie. Nie należe do starych pryków ale miałem 5 letni staż w Związku Działkowców. Jedna z istniejących tam zasad bardzo mi się podoba. Obowiązek przepracowania społecznie na rzecz ogrodu 5 godzin w ciągu roku. W grę wchodzi malowanie płotów, prace porządkowe, pomoc w organizacji dożynek itp. Ktoś nie ma ochoty płacić? OK. Płaci uchwalony na zebraniu ekwiwalent pieniężny za każdą godzinę. Dlaczego nie ma tego w PZK? Cały czas traktujemy PZK jak firmę usługową. Tak oczywiście może być. Wynajmijmy menadżera, opłaćmy go i wymagajmy. Dopóki korzystamy ze społecznej pracy kolegów to powiem brutalnie zamknijmy gęby i nie krytykumy jeżeli sami nie pomagamy. |