PITU-PITU a PZK
Zaczyna być nudno, bo czym dalej w las tym więcej drzew i coraz trudniej Tobie przejść przez ten las.
Rozumiem, ok. Trzeba za wczasu się wycofać.
Z uporem maniaka powtarzasz, że nie da się pisać z pozycji jednostki, bo trzeba brać pod uwagę całość społeczności. No to krótko i w temacie: w takiej społeczności być nie chcę. Takiej ogólnokrajowej. W której dekalog sobie a ludzie sobie.
Ja, w przeciwieństwie do ciebie nie potrzebuję kupować sobie możliwości pomocy innym za 140 zł na rok. Tani chwyt reklamowy, coś pod publikę, w stylu:

PATRZCIE, JESTEŚMY LEPSI OD ODWSIAKA!

POMOC INNYM U NAS KOSZTUJE TYLKO!!! 140 zł

Nie przyjmujesz do wiadomości, że są inne formy pomocy i nie czuję się ani gorszy ani lepszy bo składkę zapłaciłem, albo i nie. Czego nie da się powiedzieć o niektórych Twoich kolegach związkowych. Niby składka znaczenia nie ma, więc po co ten płytki argument? Jak już jednak takiego użyłeś, więc coś na rzeczy jest.

Tanie chwyty reklamowe o liczeniu nieswojej kasy kiespko ci wyszły. Jakbyś wykazał się fakturami, siedziałbym nad nimi i je analizował. Tak, wtedy możesz tak mówić. Ale argument jest dobry. Dla masy. Dla tych którzy nie wiele myśląc idą za głosem jak barany na rzeź.

Odbijam piłeczkę. Już policzyłeś, że za jeszcze moją niewpłaconą składkę mogę sobie kupić to czy tamto.
Dziękiję, nie kupuję, jest mi to zbędne.

Dalej tani chwyt o liczeniu kasy. Chcesz naprawiać? Ale bez liczenia kasy. Znowu jak mantra powtarzane w kółko, zapisz się, wystartuj w wyborach, naprawiaj, ale kasy nie licz. Kasa, kasa, kasa. Jednak jest coś na rzeczy. Jednak ta składka coś ważna strasznie jest. A jeżeli jest prawdą jak tu podał jenen z Twoich kolegów związkowych, że z 1% podatku PZK jako OPP ma obowiązek się spowiadać i podobno nie tylko swoim członkom, to niestety czy ci się to podoba czy nie tą kasę mogę liczyć. Jeżeli nie ja bezpośrednio to są odpowiednie instytucje które w moim imieniu to robić mogą, więc de facto robię to ja. Nie podoba się? Wystartuj w wyborach, zmień prawo.

Wiem, ale nie powiem. Czy ja od ciebie żądam sprawozdania finansowego PZK? Znowu napiszesz, że liczę nieswoją kasę? Pozwolisz, że moje prywatne sprawozdania pozostaną w kręgu osób zainteresowanych. Chyba, że chcesz liczyć moją kasę. Moją prywatną, a nie PKZ. Ale chyba nie zniżysz się do takiego poziomu, prawda? Tylko mi przysługuje liczenie Twojej kasy. Podobno Twojej, bo akurat ta składkowa nie jest ważna wg ciebie, więc liczę publiczną.

Nie o mie mieliśmy rozmawiać, ale o PZK, więc Twoim tokiem myślenia pytam: kiedy przedstawisz pełną dokumentację związku? Tylko nie pisz mi, że wiem ale nie mogę. Nie pisz mi, że nie masz takiej wiedzy, bo jako były prezes OT wiedzę odpowiednią mieć powinieneś, a i powinieneś umieć się postarać od wyższych struktur odpowiednich informacji.

Nie rozumiesz wpisu z prezesowania. Być może pojawił się za wcześnie, albo za późno. Ty już tam jesteś, w PZK. Jak da się zauważyć nie wszystko ci pasuje, sam piszesz, że zmiany są możliwe. I co? I z pełnym bananem na twarzy oświadczasz, że rezygnacja z prezesowania to dobry krok. Może i tak, ale liczysz, że wstąpię i będę sprzątał to co sam powinieneś? Nie, nie kupuję tego. Ach, rozumiem, że po sobie posprzątałeś, rączki umyłeś i jesteś cacy. Ok, Ty i jeszcze kto jest cacy? Bo niestety wszyscy cacy nie są. Więc ja także jak Ty, z bananem na twarzy informuję, że nie wchodzę do związku.

Ale rozumiem. Nie da się kumpla wywalić. Nawet jak ciągnie w przepaść innych. Może się zmieni. Tak. Nawet największemu barbarzyńcy należy się prawo do obrony.

Tak, robi się nudno. Nudno, bo jakiś typek za 140 złociszy na rok magluje teoretycznie swojego przełożonego. A przecież członek nie jest o maglowania, nie jest od myślenia. Ma płacić, ma robić i nie pytać. Raz na rok zrobi mu się igrzyska i będzie cacy. Tani chwyt reklamowy z czasów rzymskich. Niestety, społeczeństwo, choć nie wszyscy od tamtego czasu trochę bardzie myśli. Przynajmniej ja.

Zdałem egzamin na członka PZK? Nie? Też mi miło.

Pozdrawiam znudzonego.



  PRZEJDŹ NA FORUM