Z życia PZK.
Andrzeju ENO i Andrzeju LBK,
najśmieszniejsze jest to że kłócicie się mimo, że obaj mówicie to samo i obaj macie rację.

Nieważne czy w Ewidencji Środków Trwałych czy w Ewidencji Wyposażenia lub jak czasami nazywają Ewidencji środków wysokocennych nie będących środkami trwałymi, niewazne jaki ttytuł będzie nosiła ta ewidencja, ale każdy taki zakup powinien być w niej umieszczony, a przedmiot odpowiednio oznakowany.

Ja wiem, że zaraz pojawi się taki jeden, który zakrzyknie "podstawa prawna", ale on mi już zobojętniał.

Tak, sprzęt powinien być ewidencjonowany niezależnie czy jest ST czy nie. Inaczej będzie wychodził ze Związku różnymi ścieżkami.

Sprawa utopionego FT-450 to kliniczny przykład choroby zwanej bałaganem w PZK. Nic więcej.

Niedawno nadzorowałem likwidację sporej ilości sprzetu w jednym z klubów.
Komisję Likwidacyjną powołał osobiście Prezes PZK zarządzeniem. Można? Można.
Sporządzono dokładny spis i opis sprzętu i spisano co do likwidacji. Można? Można.
Likwidowany sprzęt przekazano do utylizacji, a do PZK trafiły dokumenty przyjęcia złomu elektronicznego do utylizacji. Później wszystko zostało przesłane do sekretariatu i sprawa zamknięta.
Można? Można.

Tylko dlaczego ja musiałem molestować klub żeby to zrobili? Ani oni sami z siebie, ani zarząd OT czy OKR, ani Prezydium nie poczuwało się do tego.
Nie poczuwali się do zapytania co się dzieje ze sprzętem pozyskanym z jednej z instytucji państwowych.
I tu tkwi sedno sprawy. Jak za poprzedniego ustroju. Ktoś załatwił jakiś sprzet do klubu i nie było żadnych papierów.
Problem w tym, że teraz zazwyczaj jest podstawowy papier czyli umowa darowizny lub protokół przekazania z policji, z MON czy innej instytucji. I kiedyś ktoś może przyjść i zapytać "gdzie to jest?"
Dopóki tego nie zrozumiemy, nic się nie zmieni na lepsze.

I tu

Gdyby po utopieniu transceivera to Prezes powołał komisję do zlikwidowania złomu to dzisiaj problem by nie istniał.

Na koniec nie mogę się oprzeć pokusie drobnej złośliwości.
Utopiony, przejechany czołgiem sprzęt na dodatek z wbitym nożem nieodparcie kojarzy mi się z nieszczęśliwym wypadkiem teściowej która upadła na nóż. I tak siedemnaście razy.

Przy wszystkich różnicach poglądów jakie dzielą Andrzeja SP8LBK i mnie jestem pełen szacunku do niego za ten aspekt działalności w GKR bo jednak próbowali opanować panujący bałagan.
Że im się nie wszystko udało? Komisji którą kieruję też się nie udało. Nie udało się bo nie ma woli rządzących, co chociażby objawia się brakiem inwentaryzacji w całym Związku od kilku lat. Mimo szczegółowych zapisów w przepisach związkowych.
Dlatego mam propozycję. Jeżeli ktoś chce męczyć temat utopionego trx-a to może jednak w kontekście przestrzegania procedur, a nie teorii spiskowych. A to już nie jest takie podniecające i sensacyjne.
Diagnoza jest bardzo prosta, zawaliły dwie osoby, a nie jedna.


  PRZEJDŹ NA FORUM