Z życia PZK. |
Dyskusja jest bezprzedmiotowa. Arek nigdy nie negował faktu posiadania w użytkowaniu tego transceivera. Nie stosował sugerowanych przez ENO sposobów ominięcia polityki rachunkowości ani nie stwierdził "biorę, pocałujcie mnie w d..." Tu nie miała miejsca sytuacja "nieee, nigdy go nie widziałem". Wszyscy do samego końca wiedzieli gdzie jest TRX. Niezależnie od tego czy TRX byłby gdzieś wpisany czy nie, czy byłby w ewidencji środków trwałych czy wyposażenia - to w żaden sposób nie wpłynęłoby na fakt zalania i rozjechania. TRX skasowano, protokół, świadkowie - i tyle. To że są wątpliwości co do złomowania czy nawet do faktu zalania wcale nie oznacza, że (nawet w przypadku odwołania) prokuratura dopatrzyła by się przestępstwa w nie do końca zgodnym z regulaminem wewnętrznym PZK sposobem złomowania. To nie jest takie proste by prokuratorowi udowodnić, że regulamin gospodarki materiałowej PZK jest obowiązującym w Polsce prawem... Ja oczywiście nie twierdzę, że to co się stało jest dobre, ale bredzenia o zeszycie jako panaceum na wszystko słuchać mi się już nie chce. mrn |