QUEBEC a sprawa polska
    EI2KK pisze:

    Nie w tym rzecz czy do literowania użyjesz innego słowa kiedy warunki są trudniejsze, chozi o to szepy o popjawnie wimiawić.. no właśnie, tak mniej więcej 'słychać' niektórych kolegów którzy myślą że mówią po angielsku.

Gościu masz sto procent racji, to jest elementarz. I grubo mnie dziwią jakieś dygresje o narodowości, o lokalnych wymowach i innych duperelach w tym temacie.
    EI2KK pisze:

    A Angol się dziwi, że ten polski tak podobnie chwilami brzmi do angielskiego.

Ależ tu nawet wcale nie o Angola idzie a także o tych nie Angoli. Tych, dla których język angielski nie jest rodzimym ale dla celów krótkofalarstwa, dla hobby które namiętnie uprawiają, nauczyli się do porządku tych trzydziestu z zapasem słów aby przeprowadzić porządną łączność na fonii i do minimum ograniczyć nieporozumienia.

Nawet jeżeli w bieżącej angielszczyźnie jesteśmy słabi i brak tendencji rozwojowych, to porządne literowanie dla celów prowadzenia łączności jest podstawą. Wszystkie nonsensowne próby tłumaczenia się, że się nie da, są nonsensowne. A wytrwałe kaleczenie (bo co tam będę poprawiał, słuchał innych jak wymawiają, jeszcze może jakich wrażych Angoli, przecież mam w logu sto tysięcy łączności i bez łaski, patriotycznie kalecząc zrobię drugie sto) jest obciachowe i tyle.
Ja rozumiem, że wielu bardziej pasowałoby, żeby to język polski był tym uniwersalnym, żebyśmy to my mogli pouczać innych jak to wymawiać po polsku. No ale póki jest jak jest, warto to zaakceptować i stosować bez tłumaczeń o trudnym dzieciństwie językowym. [Podobnie jak warto poduczyć się minimalnego zakresu innych języków.]

A uczyć można się cały czas, jak Adrian.



  PRZEJDŹ NA FORUM