Jak OSCAR Komunę obalał - w TVP1 10.12.2018
Koledzy pozwólcie, że też coś o tamtych czasach. Najpierw II WŚ. Za posiadanie radia, części radiowych szło się do obozu. Za posiadanie kwarców była kara śmierci. Po drugiej wojnie światowej w Kodeksie karnym był zapis w zakresie sprzętu radiowego dokładnie taki sam jak w zakresie broni i materiałów wybuchowych. Wszystkie środki radiowe odbiorcze i nadawcze podlegały rejestracji łącznie z antenami satelitarnymi (nie tylko w Polsce ale w całej europie). Przepisy w ograniczonym zakresie przeniesiono do Ustawy telekomunikacyjnej chociaż w ograniczonym zakresie. Zwróćcie uwagę, że obowiązek rejestracji urządzeń krótkofalarskich został zniesiony kilkanaście lat temu a obowiązek urządzeń pozostałych pozostał do dziś. Od czasów powojennych ludzie zajmujący się określonymi branżami byli pod ścisła ochroną służb (do dziś to obowiązuje). Jedną z tych dziedzin była cała branża telekomunikacyjna zawodowa i amatorska. Łącznie z kopaczem rowów pod kabel jak i krótkofalowcami. Wszyscy ci ludzie mieli założone teczki i podlegali systematycznemu sprawdzeniu. Praktycznie można przyjąć, ze cała seria SP miała założone teczki.
Inna sprawa to nakaz pracy absolwent politechniki dostawał nakaz, żegnał się z rodziną i lądował tam, gdzie mu kazali. To nie on decydował czy trafił na stację zagłuszania, rozgłośnie radiową kable w.cz. czy radiocentrum.
Dzisiaj już wiele osób nie żyje. Czy mamy dla niepotrzebnej sensacji ujawniać ich przymusową pracę? Gdyby chcieli napisali by wspomnienia do wydania pośmiertnego. Uszanujmy to.
Każdy obiekt telekomunikacyjny miał anioła stróża. Czy kierownik obiektu w zakresie obowiązków służbowych mógł odmówić współpracy z aniołem stróżem? Mógł, ale w telekomunikacji nawet do kopania rowów by go nie zatrudnili.
Może, jeżeli żyje ktoś z operatorów Mrówczej Górki to napisze coś w autobiografii? A jeżeli nie to nawet nazwa "Mrówcza Górka z map zniknie.
Inna sprawa kilka osób dorwało się do dokumentów IPN. I do jakich? Na ile mieli upoważnienie. Czy to nie jest działalność frustratów. W czasie Stanu Wojennego było wielu "działaczy" którzy pomstowali wręcz na SB-cję, ze ich nie internowano, bo się przez to okazało, ze byli tylko małymi kundelkami.
Co do wszelkich cudów to przypominam, że w czasie stanu wojennego cały sprzęt nadawczy był zdeponowany w PIR-e, łącznię z kwarcami luzem.
I pytanie o sprzęt SSB na 144. Na Śląsku była kilka egzemplarzy takiego sprzętu ale był traktowany jak relikwie ponieważ cen a była wyższa od ceny dobrego samochodu.



  PRZEJDŹ NA FORUM