Odkrycie roku a ten ciągle śpiewa że "...nie ma fal, nie ma fal, |
sp9acq pisze: Tak, i ja to rozumiem. Dobrze więc poznajcie fragment z życia SP9ACQ. Piszecie że anegdota hehe. W 1993 roku zachorowałem. Pięciu lekarzy leczyło mnie odmianami penicyliny. Doprowadzili do takiej sytuacji, że wylądowałem w szpitalu we Wrocławiu. To może się wydawać nieprawdopodobne ale (nawet ja nie mogę w to uwierzyć teraz po latach) obojętne mi było czy ja wyzdrowieję czy odpłynę w zaświaty. Wg lekarzy w szpitalu poprzednicy (lekarze wiec nie szarlataneria) doprowadzili mnie na skraj śmierci. Tak naprawdę nawet sam to czułem że jestem już jedna nogą tam. I byłem nawet pogodzony z tą sytuacją. Ale przypadek sprawił że testowano nowe leki a na mojej drodze życia los postawił Pana Profesora, który wiedział co robi. Miesiąc i stałem na nogach. Jak pierwszy raz wstałem na nogi, nie poznałem tego tam człowieka w lustrze. Tyle co do słabego dowodu. Canis proszę Cię, daruj sobie takie gadki. Takich jak ta opowieści mam całą masę. I to nie są anegdoty. Słowo uczy ale przykład przekonuje głosi łacińska sentencja. Można również z tego wyciągnąć wniosek, że jakiś lekarz cię wyleczył... No chyba, że to był profesor od historii. No i wyleczył cię "nowymi lekami" zapewne wyprodukowanymi przez jakiś paskudny pazerny koncern farmaceutyczny... Można też domniemać (chociaż to lekko naciągane), że gdyby nie ten koncern, jego badania i profesorska wiedza o "nowym leku" to by cię z nami nie było... mrn |