Mały alchemik
Już myślałem, że w tak zacnym temacie znanym kiedyś tylko bogatym rolnikom (kułakom) i szlachciankom (bo to kiedyś one zarządzały spiżarnią i piwniczką) nie zjawi się żaden pieczeniarz. Nie będę tu pisał o zaletach alkoholu bo albo ktoś jest inteligentny i wie albo szkoda czasu. Różnica w zdrowotności produkowanych dla siebie warzyw i owoców a na sprzedaż jest wyjątkowo znaczna. Jak nie ma chemii to okres przechowywania to 2-3 dni. Ale niech czytający pomyśli, ze ta chemia, która wykańcza robaki wykańcza też człowieka. Zresztą moje kłopoty zdrowotne zaczęły się od momentu przejścia na żywienie z wyrobów z marketu. Najlepiej niech to zobrazuje smak nalewki malinowej z malin leśnych, domowych i kupnych z plantacji wysokotowarowej. A inny przykład ponad 20 lat nie jadłem ryby wędzonej (malowanej) dopiero przypadkowe spotkanie świeżo złowionej ryby z wędzarnią przywróciły radość jedzenia czegoś dobrego. Inna sprawa, to trzeba umieć jak np mięso z gór dla człowieka z nizin jest prawie nie jadalne ale jak się je zapekluje w mleku to sama radość. A co to ma wspólnego z krótkofalarstwem? jak sobie człowiek poje czegoś dobrego, to ma dobry humor i na paśmie i w internecie nie jest pieczeniarzem.


  PRZEJDŹ NA FORUM