Radiostacje w Polskich filmach.
Ktoś gdzieś widział?
    sp8oob pisze:

    Mnie "ugryzło " określenie "pseudo reżyser" i do tego się odniosłem.Kocham kino i każdy z nas ma takie lekkie
    zboczenie polegające na szukaniu wpadek filmowym.A że my mamy jeszcze swoje zboczenie radiowe to
    na filmy patrzymy przez pryzmat nazwijmy to "radiowości". Czasami drobna wtopa nam potrafi obrzydzić cały film.Nie ma niestety filmów pozbawionych błędów.Dla przykładu oglądam film o sterowcu "Hindenburg"
    (celowo podaję neutralny temat) sterowiec majestatycznie startuje a na niebie widać smugę kondensacyjną
    odrzutowca-- i kicha.
    Staram się być opanowany ale cóż jesteśmy tylko ludźmi.
    _______________________________________
    Pozdrawiam konstruktywnie-Janusz SP8OOB



Oj Janusz, Janusz, za taki "kasowy" film reżyser dostaje taką prowizję, że nie powinien ludziom wciskać "kitu do nosa", bo znających CW są dziesiątki, a może nawet i setki tysięcy osób odbywających kiedyś służbę w batalionach i kompaniach łączności, a do tego tysiące młodzieży szkolonej w radioklubach ZHP i ZHR, nie wyłączając też LOK'owskich. Jak się tacy czują oglądając taki film, pomyślałeś o tym?
Bo ja pomyślałem zanim napisałem tamten post i powtórzę, że dla mnie ktoś realizujący film bez brania pod uwagę wrażeń widzów, to po prostu właśnie jak to określiłem tylko "pseudo-reżyser"! On nie musi znać CW, oczywiście, ale jak chce to w swoim filmie użyć, to powinien się skonsultować z kimś, kto w tej dziedzinie ma o tym jakieś pojęcie i tyle. Inaczej on po prostu widzów ignoruje, taka jest prawda! pomysł

I nie ma się co temu dziwić, bo już niejednemu reżyserowi "woda sodowa" do głowy uderzyła i uważa, że nawet jego "tam tego" jest rzeczą świętą. zdziwiony


  PRZEJDŹ NA FORUM