[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Hej, zawodnicy, zobaczcie co was czeka jutro!

Czarny kot
Wieczorem pasmo 21MHz ucichło całkiem, czternastka również zaczynała powoli kłaść się do snu, cały ruch przeniósł się na zatłoczoną siódemkę i zaszumioną osiemdziesiątkę. Kilku zawodników próbowało dostroić dipol z osiemdziesiątki na sto sześćdziesiąt metrów i nawet łączności udało im się zrobić, ale wielkiego sukcesu nie mogli odnieść. Rosjanie z dalszego teamu wpadli na lepszy pomysł i użyli fidera razem z dipolem jako anteny. Dostroili skrzynką i nawet nieźle im szło.
Nagle drużyny zaczęły narzekać na silne zakłócenia przemysłowe. QRM przekraczał S9 i pochodził z jednego kierunku. Szybko wykreślili namiar, linie przecięły się w jednym punkcie – w zaparkowanym kamperze ktoś podłączył zasilacz od dużej lampy diodowej. Śmieciło okrutnie. Chłopaki poszli wytłumaczyć komuś jak poważny błąd popełnił załączając takie paskudztwo.
Chwilę pogadałem z tatą i pojechaliśmy na kwaterę się przespać. Rodzinka już zmęczona. Nawet synek, zazwyczaj pełen energii, już wykazywał symptomy przeterminowania. Poszliśmy spać. Tuż przed snem słuchałem radiowych zmagań na starym radiu SONY i antenie z kawałka drutu. Lubię te zawody, tutaj wszystko jest bardziej przewidywalne, odpowiedź dalekiej stacji również.
Rano szybko zjedliśmy śniadanie, pogłaskaliśmy czarnego kota i wybraliśmy się kibicować zawodnikom. Kontestmani po całej nocy nadawania już byli zmęczeni, a przed nimi jeszcze parę godzin działania.
Po pięknym poranku zaczęło się zbierać na deszcz. Nadciągnęła wielka czarna chmura w kształcie kowadła, przeraża już na sam widok. Maszty są krótkie, mają tylko 10m, ale przy takiej pajęczynie naprawdę silny wiatr może narobić szkód. Poszedłem do samochodu, bo już zaczęło wiać i widać, że będzie burza. Jak przylało! Na szczęście to letnia burza, która trwa krótko. Oglądamy szkody – jedna z pajęczyn wygląda tak, jakby przez nią przeleciał wielki szerszeń. Już trwa naprawa. Porwało jeden namiot i rzuciło na drzewa. Zawodnicy przykryli sprzęt folią i w ten sposób uratowali go przed uszkodzeniem. Drużyna na górce miała strasznego pecha – piorun walnął w maszt i zniszczył praktycznie wszystko – od anteny przez przełącznik, triplekser, miernik mocy i oba transceivery razem z zasilaczami. Komputery też. Został tylko skracany dipol na czterdziestkę i byle jak działający element tribandera na 20m. Rotor też diabli wzięli. Na szczęście zawodnikom nic się nie stało, wyładowanie poszło do ziemi i tylko niewielka jego część zniszczyła elektronikę. Niewiele myśląc podstawiłem im moją osiemsetsiedemnastkę i wzmacniacz razem z zasilaczem, podłączyłem pod jedyną działającą część tribandera, ustawiłem na 20m CW z wąskim filtrem. Któryś z kolegów przyniósł laptopa z N1MM. I tak z jednego z najgorszych odbiorników w okolicy chłopaki zaczęli robić łączności w tempie, jakiego to radio nigdy w życiu nie widziało. Chwilę potem chłopaki przynieśli klubowego Icoma 746, któremu również daleko do wyczynowych kontestowych maszyn, ale lepsze to, niż nic. Organizatorzy już ogłosili zrzutkę, by kupić pechowcom transceivery.
Do kompletu brakowało tylko tęgiego padu komputerów, pomyślałem. I chyba wywróżyłem. Pod koniec zawodów na ekranach kilku ekip pojawiło się czerwone okno, kategorycznie żądające okupu w bitcoinach. Wirus! Przelazł przez sieć. Oszczędziło tylko kilka drużyn, w tym amerykańską, która działała na ogryzkach i logowała do niewygodnego Skookum loggera, Słowaków, których komputer zdążył wczoraj założyć aktualizację oraz Rosjan i Ukraińców, których wirus ominął, gdy wykrył rosyjskojęzyczną klawiaturę (by nie razić swoich?). Komputer Kanadyjczyków też przetrwał, bo korzystali z bardzo starej wersji nekrologa na muzealnym systemie Windows, którego ten wirus już nie potrafił zarazić.
Dwóch Amerykanów skomentowało, że odkąd pamiętają, dawno nie było tak pechowego WRTC. Podobno wszystko przez tego czarnego kota. Ładny zwierzak i taki przymilny, nie wiem dlaczego ludzie widzieli w nim widmo wielkiego pecha.


  PRZEJDŹ NA FORUM