Czy ponad trzytysięczna organizacja powinna być zarządzana gorzej niż firma?
Odpowiedź na wynurzenia Krzysztofa SP6DVP
Witam
Wątek tu poruszany jest podany w temacie zaproponowanym przez Jurka HF1D:
"Czy ponad trzytysięczna organizacja powinna być zarządzana gorzej niż firma?
Odpowiedź na wynurzenia Krzysztofa SP6DVP".

Po przeczytaniu całości mam wrażenie, że nie chodzi ani o główny temat, ani o podtemat.
Obraźliwe określenie "wynurzenia" sugeruje coś innego i mija się z treścią listu Krzysztofa SP6DVP.
Jak w wielu tematach na tym forum główna myśl, intencja piszących brzmi:
jak wykazać wyższość własnych racji nad racjami innych. Mało ważne jest dobro ogólne np. trzytysięcznej organizacji, bo ważniejsze jest, aby zaspokoić swoje ego, próbując wykazać powody swego niekoniecznie dobrego postępowania, choć może wynikające z subiektywnych, dobrych chęci...

Moim zdaniem główny temat był od początku tylko przykrywką do założenia nowego tematu, w którym pojawi się:
"Odpowiedź na wynurzenia Krzysztofa SP6DVP".
Widać to po ostrej i moim zdaniem obraźliwej wypowiedzi w pierwszym wpisie:
    HF1D pisze:

    Tym razem zaatakowała osoba, która dla mnie była jedną z ikon polskiego krótkofalarstwa.
    Krótkofalowiec, z którym miałem przyjemność przeprowadzić w 1977 roku swoją pierwszą w życiu samodzielną łączność. Człowiek, który w sprawach krótkofalarskich od zawsze był dla mnie punktem odniesienia.

    Można zacytować Norwida "Ideał sięgnął bruku".

    Gdyby napisał na forum „Nie zgadzam się ze stwierdzeniami zawartymi w liście otwartym GKR” to problem by nie istniał. Żyjemy w wolnym kraju i nie ma obowiązku podzielania czyjegoś zdania.
    Jednak Krzysztof SP6DVP zaatakował w sposób wyjątkowo ohydny sugerując to co napisałem w pierwszym akapicie.

Jestem ciekawy w czym zawiera się owa "wyjątkowa ohyda" dająca powód do tak szybkiego i niesmacznego ocenienia "Człowieka, który w sprawach krótkofalarskich od zawsze był dla mnie punktem odniesienia"?
Jakoś nie mogę się jej doszukać i uważam, że Autor pochopnie doszedł do wniosku, iż to upoważnia Go do obraźliwego stwierdzenia, wobec swego wieloletniego, dotychczasowego "punktu odniesienia" czyli jak można rozumieć wzoru Krótkofalowca:
    HF1D pisze:

    Można zacytować Norwida "Ideał sięgnął bruku".

Czego sięgnął sam pisząc w ten sposób?

Krzysztof napisał ten list w mądry, przemyślany i delikatny jak na zaistniałą sytuację sposób.
Już w tytule wątku i pierwszym zdaniu napisał, że są to jego "osobiste rozważania", że wyraża "swoje zdanie". Normalnie myślący człowiek, szanując tak klarowne zdania, nie dopatruje się czegoś czego w tekście nie ma.
A czego nie ma?
Z całą pewnością nie ma mowy o tym, co sugeruje, "co napisał w pierwszym akapicie", na początku tematu Twórca nowego wątku:
    HF1D pisze:

    Jestem antypolskim elementem. Może mam zmienione nazwisko. Może jestem tylko pełniącym obowiązki Polaka.

Krzysztof wspomina o "facecie z SP5 o polsko brzmiącym nazwisku", a nie o Koledze z SP1 o mniej polsko brzmiącym nazwisku, który zapewne kojarzy tego pierwszego z czasów, gdy na czele SSR, będąc i nie będąc członkiem PZK, dążył do zniszczenia tego drugiego Stowarzyszenia.

Z pewnością też Krzysztof nie wiedział i nie spodziewał się publicznego wyznania:
    HF1D pisze:

    jestem kosmopolitą i germanofilem, czyli opcją niemiecką i to wcale nie ukrytą.
    To ostatnie w Twoim mieście raczej nie powinno to być postrzegane jako wada.


Dalsza wymiana zdań w tym wątku to wiele mylnych interpretacji, domysłów i smutna, ostra, emocjonalna, pozbawiona głębszego sensu wymiana zdań - najbardziej w przypadku Jurka i Maćka.

Stara mądrość mówi, że nastawienie na konfrontacje, udowodnienie swoich rzekomych racji jest błędem.
Efektem jest przekonanie jednej strony o rzekomej wygranej (patrz MXS zadowolony i zabawnie przeświadczony, że coś udowodnił Maćkowi) i odpuszczenie dalszej jałowej polemiki przez adwersarza, który i tak nie pozostał przekonany.

Przy takich postawach gubi się sens dobrej debaty, dyskusji, która pozwala pozostać przy swoim zdaniu i ma prowadzić do wypracowania wspólnych wniosków, postanowień - konsensusu i pozytywnych zmian.
Czyli nie konfrontacja i stawianie wszystkiego na ostrzu noża, bo takie działania potwierdzają tylko stereotyp, ale rozmowa i dialog. Trzeba zmieniać sposób myślenia ludzi - tak odnosi się prawdziwe sukcesy.

W powyższym kontekście refleksji własnej pozostawiam podtematy i zachowania tu prezentowane przez cenionych, znanych, mniej lub dłużej będących członków PZK oraz innych adwersarzy.

PS Moim zdaniem oba wątki nadają się do zamknięcia, by nie napisać do kosza z powodu ich niechlubnego stylu, charakteru prowadzenia, poziomu...


  PRZEJDŹ NA FORUM