Praca na radiostacji pod nadzorem osoby licencjonowanej
Inną alternatywą dla Twoich domowników jest "wkuć" teorię i jednocześnie, słuchać jak Ty pracujesz, porobić własne nasłuchy (bez nadawania) na Twoim sprzęcie - spisywać raporty stacji bez nadawania - jak ktoś zbierze już 200 takich pełnych nasłuchów, to wejdzie mu w krew, jak słychać na różnych pasmach KF, oraz jak nie należy prowadzić łączności. Zacznie się denerwować, ze czegoś nie odebrał przez czyjś błąd, niechlujne literowanie, nie powtórzenie czegoś - a sam nie może poprosić.

Pozna jak się rozchodzą fale radiowe - że nie słyszy swojego korespondenta obok na 40, czy 20m, za to słyszy doskonale tylko stacje odległe (często z innych kontynentów - co też na początku robi wielkie wrażenie) i wówczas będzie wiedział, że na takich pasmach warto powtarzać nie tylko znak korespondenta, ale również i inne elementy rozmowy.

Innymi słowy proponuję udostępnić domownikom sprzęt z wyłączonym nadawaniem lub odłączonym mikrofonem, aby prowadzili nasłuchy z notowaniem obu raportów i innych danych rozmówców . Po 200 spisanych raportach będą już mieli niezłe doświadczenie i będą umieli słuchać, i nieśiadomie wpajają sobie jak poprawie prowadzić łączności. A żeby im się nie nudziło, to niech pobawią się w akcje dyplomowe dla SWL.


Jak domownicy chcą ominąć etap słuchania na pasmach ze zrozumieniem (czego w wielu przypadkach nie popieram i człowiek omijając etap SWL często samo sobie wyrządza krótkofalarską krzywdę) to mogą wkuć samą teorię i zdać egzamin, wystąpić o własne indywidualne pozwolenie radiowe i wtedy się szkolić i korzystać z Twojego sprzętu w domu. Każdy pracuje na swoje konto (np. zawody, dyplomy za powiaty, rzeki, lokatory etc.), w przeciwieństwie do "klubu".

Powodzenia!


  PRZEJDŹ NA FORUM