Czy ponad trzytysięczna organizacja powinna być zarządzana gorzej niż firma? Odpowiedź na wynurzenia Krzysztofa SP6DVP |
To musiało się kiedyś wydać. Jestem antypolskim elementem. Może mam zmienione nazwisko. Może jestem tylko pełniącym obowiązki Polaka. Pewnie jestem częścią ogólnoświatowego planu zmierzającego do tego, żeby Polski Związek krótkofalowców był niepolski. Funkcja Przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej to takie zajęcie, że albo podchodzisz do tego na serio i wtedy nienawidzą Cię nawet ludzie, którzy do tej pory nie wiedzieli o Twoim istnieniu, albo nie robisz nic i wtedy nienawidzą Cię wszyscy, poza władzą i tymi którzy nigdy o Tobie nie słyszeli. Można powiedzieć „sorry taki mamy klimat” i przejść nad tym do porządku dziennego. Rewizor to nie zupa pomidorowa, aby go lubić lub nie. To ryzyko wkalkulowane w działalność GKR PZK. Gorzej jest gdy władze organizacji nie tylko tolerują, ale wręcz akceptują lub milcząco zachęcają do kłamliwych ataków na organ kontroli. Zupełnie jakby zarząd firmy kwestionował istnienie rady nadzorczej. Tym razem zaatakowała osoba, która dla mnie była jedną z ikon polskiego krótkofalarstwa. Krótkofalowiec, z którym miałem przyjemność przeprowadzić w 1977 roku swoją pierwszą w życiu samodzielną łączność. Człowiek, który w sprawach krótkofalarskich od zawsze był dla mnie punktem odniesienia. Można zacytować Norwida "Ideał sięgnął bruku". Gdyby napisał na forum „Nie zgadzam się ze stwierdzeniami zawartymi w liście otwartym GKR” to problem by nie istniał. Żyjemy w wolnym kraju i nie ma obowiązku podzielania czyjegoś zdania. Jednak Krzysztof SP6DVP zaatakował w sposób wyjątkowo ohydny sugerując to co napisałem w pierwszym akapicie. Krzysztof, dla Twojej informacji, jestem kosmopolitą i germanofilem, czyli opcją niemiecką i to wcale nie ukrytą. To ostatnie w Twoim mieście raczej nie powinno to być postrzegane jako wada. Krzysztof SP6DVP poszedł dalej. Zasugerował, że członkowie GKR nie mogli się pod tym podpisać dobrowolnie. Czyżby ktoś przystawił im pistolet do głowy? A może SP6DVP sugeruje, że członkowie GKR działali w stanie ograniczonej świadomości tzw. "pomroczności jasnej"? Proponuję, aby podczas najbliższego spotkania w OT-11 zapytał swojego kolegę „Naprawdę to podpisałeś?”. Podejrzewam, że zabraknie odwagi, tak jak zabrakło by odpowiedzieć na mojego maila. Nie zamierzam dalej babrać się w wypowiedzi Krzysztofa oraz kilku klakierów, którzy poza szukaniem antypolskich spisków nic w życiu nie zrobili. Dla mnie sprawa zamknięta. Dlatego, żeby nie wpisywać się w kloaczną dyskusję założyłem osobny temat. Pytanie jak w tytule. Czy ponad trzytysięczna organizacja zrzeszająca krótkofalowców nie zasługuje na to, żeby być zarządzana jak dobra firma zatrudniająca trzy tysiące pracowników? Czym się różni PZK od firmy? Tym, że firma ma przynosić dochody, a PZK nie zarabia gospodarując składkami członków i pieniędzmi publicznymi (odpis 1%) Dlatego organizacja powinna być zarządzana lepiej niż firma. W firmie straty są wliczone w ryzyko działalności i rekompensuje się je zyskami na innym polu. W organizacji, strat zrekompensować się nie da i pozostaje sięgnięcie do kieszeni członków. Pracownicy firmy, która jest źle zarządzana ogłaszają strajk, a udziałowcy lub rada nadzorcza wywalają Zarząd. Członkowie „wiodącej” mówią „mamy obsługę QSL, więc o co chodzi?” lub mówią o ogólnoświatowym planie zniszczenia PZK. Tak, w źle zarządzanej firmie, udziałowcy, akcjonariusze albo rada nadzorcza robią porządek, albo firma pada. W PZK od zawsze króluje stare PRL-owskie „bo to zasłużony towarzysz jest”. Przepraszam powinno być „bo to zasłużony kolega jest”. I na tym się kończy. Wracamy do tytułowego pytania: Czy Związek powinien być zarządzany gorzej niż firma? Dla łatwiejszego zrozumienia pytania tzw. wyciągające (studenci wiedzą o co chodzi): 1. Czy da się prowadzić firmę bazując tylko na wyciągach bankowych bez prowadzenia analizy przychodów i kosztów? 2. Czy można dobrze zarządzać firmą, jeżeli nie potrafi się udzielić prostej informacji „jaka jest aktualna wartość firmy?” 3. Czy można zarządzać firmą nie wiedząc jaki majątek posiada i gdzie on się znajduje? 4. Czy da się skutecznie zarządzać firmą w której każdy z członków zarządu realizuje swoją politykę bez ponoszenia za nią jakiejkolwiek odpowiedzialności? Okazuje się, ze można. Tak właśnie jest zarządzany nasz Związek. Przyznam na koniec, że w przemyśleniach Krzysztofa SP6DVP zabrakło mi jednego stwierdzenia: plan zniszczenia PZK przez wiadome siły uzgodnili wiadomo kto wiadomo z kim na molo w Sopocie w przerwie pomiędzy planowaniem wiadomo czego. Generalnie „wina T....”. Post Scriptum W kilku miejscach pojawiły się komentarze do listu otwartego GKR zawierające bardzo obraźliwe dla Związku i nieprawdziwe określenia. Oświadczam, że określenia typu "Polski Związek Korupcyjny" nie mają żadnego źródła w treści listu GKR. Powtarzanie tego bez poparcia dowodami może narazić wypowiadających się na odpowiedzialność karną za zniesławienie. Organizacja też może się bronić. Z listu wynika tylko, że Biuro rachunkowe nie wywiązuje się z umowy, a władze Związku zamiast pogonić księgową, nie robią nic w celu naprawy sytuacji. List otwarty GKR był ostatnią próbą uniknięcia kolejnego w tym roku Zjazdu nadzwyczajnego. Bo taki byłby prawdopodobnie finał posiedzenia Zarządu Głównego PZK, gdyby odbyło się ono w dniu 19 maja 2018 roku. Przesunięcie posiedzenia na czerwiec ma służyć przynajmniej częściowej naprawie sytuacji. O ile wszystkie oddziały terenowe PZK odpowiedzą na apel zawarty w Komunikacie GKR. Bez prawidłowo przeprowadzonego spisu z natury to i tak będzie tylko namiastka. W liście GKR nie ma też nic co powodowałoby konieczność bezwzględnego zawiadomienia organów ścigania. Nieumiejętność zarządzania, łamanie regulaminów wewnętrznych i zasłaniająca to arogancja nie są w Polsce ścigane z Kodeksu Karnego. |