Próba legalizacji zatrudniania członków PZK w PZK?
To ja sobie tak popolemizuję z HFiarzem i eMeRDem,
Popolemizuję, bo obaj widzą fajne rzeczy - ale obaj nie do końca.
Natomiast jedno nie ulega wątpliwości - obaj czytają dokładnie i ze zrozumieniem.
Jeżeli obaj nie chcecie stać w jednym szeregu, to macie pecha - decyzja należała do mnie...

Nie wiemy po co nam Związek...
Pewnie, że nie wiemy. W każdym stowarzyszeniu tak jest. W każdym biznesie, zawsze. Zasada 80/20 jest nie do przeskoczenia.
Ona mówi wprost - jak w klubie jest was 10, to tylko dwóch z was będzie zapieprzać. Jak jest was 20 - to czterech.
Jak w oddziale jest setka ludzi - to nie można liczyć na więcej niż 20 zaangażowanych.
Zaangażowanych - to w naszych warunkach oznacza, że przyjdą na zebranie. To i tak dużo...

HFiarz miał receptę, ale nie wziął poprawki na zderzenie z rzeczywistością. Na to, że posiadanie recepty to za mało, trzeba jeszcze znaleźć aptekarza, aptekę, kogoś, kto pójdzie z receptą do apteki i kto da kasę na lekarstwa... Ktoś mu powiedział, że wystarczy osiągnąć pozorny sukces na zjeździe - i wszystko będzie super.
A rzeczywistość była prosta - jak przyszło do głosowania absolutorium, to poprzednie Prezydium je dostało w całości, pomimo tego, że mieliśmy koszmarnego skarbnika, który zostawił nas na granicy bankructwa - a jednego z członków prezydium w chwilę potem skazano za "nieprawidłowości finansowe" czy jakoś tak...
Takie były i są realia. Ale niektórym Kolegom wydawało się, że te realia nie istnieją...I jeżeli zmiany nie idą tak jak oni sobie wyobrażają, to należy zadziałać ostro i radykalnie. Nie patrząc na rzeczywistość...

HFiarz pisze, że pomysły się wypaliły dlatego, że tak naprawdę ich nigdy nie było... HFiarz się myli... Pomysły były i są. Problem jest z przekonaniem ludzi do tego, że realizacja pomysłów ma jakikolwiek sens.
Bo kto będzie realizował coś przez kilka lat, licząc na to, że może w końcu się uda. Nasza działalność - jeżeli ma mieć ręce i nogi - nie jest działalnością jednodniowoą. To nie fast-food, nie macDonalds. Tu trzeba tworzyć solidny fundament, bo nam wieża pierd..lnie na ziemię... I Jurek dobrze o tym wie, tylko to jest za mało medialne...
Ale ja wiem, WIEM, że pomysły były i są - bo sam je realizuję. I znam jeszcze sporo ludzi, którzy działają.

Jurek pisze o braku pomysłu na finansowanie. To dla mnie powtarzanie mantry po MRO. Fajnej - ale bezsensownej. Zewnętrzne finansowanie należy pozyskiwać na realizację konkretnych sensownych działań - ale w bieżącym finansowaniu kluczem jest samowystarczalność i zbilansowanie. Więcej sensu ma dla mnie finansowanie lokalnych inicjatyw Arka OUJa - niż globalnych działań PZK. Bo to co robi Arek przekłada się jakoś na lokalną społeczność - a "globalPZK" - nie. Oczywiście możemy sobie wygenerować takie obszary, które uzasadnią racjonalność zewnętrznego finansowania. Wtedy OK. Dla mnie klasyką w tym temacie jest Emcom i dzieciaki, ARISS. Trzy obszary, gdzie bez wstydu można brać zewnętrzną kasę - patrząc spokojnie rano w lustro. Ale już Burzenin - chociaż to moja działka - widzę finansowany z biznesowych układów a nie z prezentów...
Ale umówmy się - finansowanie z zewnątrz klubowego startu w conteście? Krystyna, no pomyśl...

Zgadzam się też ze stwierdzeniem, że ŚR i AVT to ważne elementy. Może się biznesowo nie dopinają - i może to nie jest dzisiaj finansowo najlepszy partner. Ale to jest partner, który był z nami również wtedy, kiedy to myśmy byli wrzodem na tyłku. I nieważne jaka dzisiaj jest wartość nagród fundowanych na Burzenin przez AVT. Ważne, że są - i że były od zawsze. Przyjaciół się nie zdradza. Szczególnie nie dla kasy. No może dla sekretarki...

Propagacja działa społecznie - a raczej jest studnią w którą trzeba wrzucać kasę. Tak, nie ma nic za darmo... Sprawdźcie sobie ile kosztuje miesięczna subskrybcja pakietu Adobe...
A rzeczywistość jest taka, że pomimo 4000 członków PZK i (mogę się mylić) 15 000 licencji - ilość chętnych do pomocy cały czas jest mała. Jest nas w sumie około 10 wariatów. 10 - na 15 000. Więcej chętnych nie ma. Bo to wymaga pracy. systematycznej.
(Jak ktoś zna InDesigna i chce... to wiecie... czekam)
Dlatego ja przed Andrzejem AHT chylę głowę i ŚR zawsze będzie bratem Propagacji a nie obiektem jakiejś wojenki..

Jurek oczywiście ma rację, że stoimy w dryfie. Najlepiej nam wychodzą masowo produkowane ze starych szmat dryfkotwy...

A ja sobie czytam jak taki mistrz wymyśla temat "Próba legalizacji zatrudnienia członków PZK w PZK" bo był zbyt leniwy, żeby przeczytać statut i zorientować się, że fragment "w tym swoich członków" jest w tym statucie już wiele lat.

Wszyscy macie sporo racji - i MRD i ENO i Andrzeje...Ostatnio doszedłem do wniosku, że czasami nawet ja ma trochę racji... tylko co z tego...



  PRZEJDŹ NA FORUM