Przyzwyczajenie do swego nazwiska, do swego znaku krótkofalarskiego, do swej twarzy.
To coś co człowieka dyskryminuje?
Dzień dobry,
Muszę przyznać, że niniejszy wątek przypomniał mi dialog z pewnej polskiej komedii:

- Pan Jarosław Psiku*tas.
- Panie, widzi pan tam „s” na końcu? No, to proszę czytać dokładnie. O jezu....
- Faktycznie, nie ma „s”. Czyli Psiku*tas bez „s”.
- Jak to Psikuta? Mówiłeś, że nazywasz się Keller!
- O jezu... Oj mówiłem, mówiłem, różne rzeczy mówię.
- Czy sądzisz, że kiedykolwiek zmieniłabym nazwisko na Psikuta? Albo, żeby moje dziecko tak się nazywało?

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i proszę o wyrozumiałość. :-)


  PRZEJDŹ NA FORUM