Sytuacja Klubów Łączności LOK
    SQ5KLN pisze:

      sp9mrn pisze:


      W takiej sytuacji szukasz rozwiązania komercyjnego. Co za problem. Idziesz do porządnego komercyjnego klubu krótkofalowców i jak ci oferta pasuje - to się zapisujesz.
      Władze klubu biorą od ciebie i tobie podobnych składki, kupują sprzęt, opłacają lokal, pobierają wynagrodzenie i wszyscy są zadowoleni.
      Musisz oczywiście mieć świadomość, że przywoływanym przez Ciebie HSie, który NIE JEST przedsięwzięciem komercyjnym tylko fundacją "składka" wynosi 50zł miesięcznie. Ale sprzątać też trzeba...
      Ciekaw jestem jak by wyglądała sensowność finansowa komercyjnego klubu krótkofalowców...
      A może należy popatrzyć odwrotnie - co człowiek może zaoferować (oprócz pieniędzy) żeby go przyjęto?
      Wiedzę, umiejętności? potencjał? Jeżeli nic - to dev-->,,,drzewo. Niech idzie do komercyjnego klubu. Albo niech taki założy.
      Niech zamiast siedzieć w LOKowskim lokalu wynajmie własny, dopnie wszystko finansowo i przygotuje ofertę. Np dla ciebie.


    Jarek SP3MIL ma sporo racji. Owszem, są emeryci z głodową emeryturą, są dzieciaki, ale dla przeciętnego dorosłego człowieka w kwiecie wieku składka rzędu 30-50zł nie stanowi problemu tylko że... jeśli ma te 50zł zapłacić za słuchanie jak to było super w czasach Edwarda Gierka a w klubie nawet anteny nie ma (żeby nie wspomnieć o radiu), to tak na prawdę nie jest to klub krótkofalarski tylko "kawiarnia" dla krótkofalowców i szczerze powiedziawszy, to już wolę wyjść z kumplami do normalnego pubu bardzo szczęśliwy
    To nie o te kilkadziesiąt PLN miesięcznie się sprawa rozbija, tylko właśnie o ofertę, rozumiem że dla "weteranów pasm" podstawową wartością klubów jest spotkanie z kumplami i pogaduchy ale "opowieści o dawnych czasach" to nie jest "oferta" dla osób wchodzących w krótkofalarstwo i taka osoba będzie wolała dać te 30-50zł operatorowi lokalnego przemiennika czy na radioreaktywację niż na "świetlicę dla krótkofalowców". Nie chce generalizować, bo nie wszystkie kluby tak wyglądają, ale te w których się coś na prawdę dzieje (radiowo) i jest przekroczona pewna "masa krytyczna" kreatywnych i zaangażowanych ludzi, zwykle nie mają problemów z brakiem członków chętnych płacić składkę. Czasami kogoś nie stać, wiadomo, ale większość ludzi w wieku 25-60 lat stać na takie wydatki, tylko muszą mieć poczucie, że te pieniądze będą wydane sensownie i z realnym pożytkiem dla krótkofalowców a nie że to będzie jakaś składka na jakieś PZK za które ktoś chce budować szklane domy dla organizacji (które będą tylko dodatkowym kosztem). Rozumiem ludzi którzy zamiast płacić składkę na PZK wolą te pieniądze dać bezpośrednio klubowi, bo z tego jest po prostu bezpośrednio widoczny pożytek (a u części krótkofalowców "organizacja" ma renomę jaką ma - to nie wzięło się z powietrza).

    Nie ma oferty, to nie ma ludzi - proste. Można odwracać kota ogonem że to osoba wstępująca musi być tak zaje..sta aby to klub chciał ją pozyskać ale prawda jest taka, że owa relacja musi być dwustronna, czyli zarówno klub ma zyskać na nowym członku (nie tylko kasę ze składki na klub i na PZK) jak i członek ma zyskać na wstąpieniu do klubu (nie tylko nowych kumpli do pogadania i znaczek do klapy w marynarce), bez tej drugiej części ludzie będą "za darmochę" wpadać pogadać, ale nie będą widzieli sensu w płaceniu kasy (nawet na klub a co dopiero składki na PZK).

    A tak przy okazji powiem Ci, że mam od maja dwa kontrakty zawodowe do wyboru i wyobraź sobie, że często pojawia się myśl żeby wybrać firmę z Krakowa (mimo że za nieco mniejszą kasę) "bo będzie okazja przyłączyć się do HS, bo będzie okazja pojeździć w terenie z ekipą Macieja SQ9NJL z Częstochowy, bo będzie można wypaść w dzicz z chłopakami z SurvivalTech" itp. - to są rzeczy które mają "magnetyczne oddziaływanie" na całą Polskę, bo to są ekipy z kreatywnym kapitałem ludzkim do którego wielu chętnie włoży swój wkład.


Są takie miejsca, że bycie zajebistym to za mało, żeby zostać członkiem. Trzeba być przezajebistym. I wielu o tym marzy ,-)

Pamiętaj jednak, że w tle jest rozmowa o problemach klubów LOKu - w tym poruszony przeze mnie problem, że wśród zajebistych ludzi, którzy tam przychodzili nie znalazł się nikt, kto nie dość, że powiedziałby "OK, wezmę odpowiedzialność i zrobimy z tego super klub" ale również ci inni zajebiści nie zrobili w tym celu rzeczy najbardziej racjonalnych - nie zdecydowali się na 60zł rocznie składki do LOK - tylko po to, żeby mieli się gdzie spotykać (i ewentualnie robić coś zajebistego). Natomiast potrafią narzekać, że teraz to nie mają się gdzie spotykać a tak fajnie było...
Tu jest ten totalny brak logiki. Mieli mentalny problem z LOKiem i finansowy z 5zł miesięcznie. Teraz idą do knajpy i płacą to samo za herbatę... (tam ją mieli za 50gr, tylko trzeba było szklanki umyć)
Problemem nie był brak sprzętu, pomiarówki, anten. Oni tylko chcieli mieć gdzie siedzieć i gadać - i nawet o to nie potrafili zadbać...

Ekipa w HSie wspólnie zapieprza. Podejrzewam, że Canis lepiej by opowiedział o takich co chcą tylko płacić i czysto komercyjnie podchodzić do HSu





  PRZEJDŹ NA FORUM