Termin płacenia składek PZK za 2018.
ilu nas zostało???
    SP8UFT pisze:



    ....hmmmmm ..... Tobie Andrzeju nic...przecież nie pisałem na nikogo personalnie....ale jak się już wyrwałeś przed szereg. Mam na temat "statutu w budowie" swój pogląd i nawet twoje zapewnienia, ze chciałeś dobrze nic tu nie zmienią, bo jest jak jest i jestem więcej niż pewien, że jak się uda napisać i przyjąć ten statut co się teraz pisze to za chwilę znowu trzeba będzie pisać nowy, bo trafi się jakiś nawiedzony aniołek Nie wiem czy twoje wieczne "nie" dla tego co się dzieje w PZK jest słuszne czy nie, ale jedno jest pewne, że jeżeli przez ćwierć wieku (a może i więcej) nie potrafił bym przekonać do swoich poglądów wystarczającej liczby osób, aby te reformy przeprowadzić to dałbym sobie już dawno na wstrzymanie. aniołek
    I na koniec.....członków będzie ubywać czy to się komuś podoba czy nie.....czy składki będą wyższe czy będzie za friko, bo przecież "krótkofalowcowi" który gada przez radio tylko wtedy jak psy na spacer wyprowadza związek taki czy inny do szczęścia nigdy nie będzie potrzebny.


......hmmmmm .... Napisałeś Tomku "Więc może wieczni działacze którzy maczali palce w pisaniu poprzednich statutów, a teraz nie potrafią zinterpretować tego co napisali odeszli już w "stan spoczynku" i się nie ośmieszali."
To niestety w tej dyskusji pasuje tylko do mnie.
Przy czym ja obecnego statutu nawet nie "interpretuję" tylko mówię co myśleliśmy i czym się kierowaliśmy pisząc ten statut w nocy w Ryni.
Interpretują go za to dowolnie inni.Interpretują tak, jak jest im wygodniej.
Ja też nie mam żadnego związku z obecnymi "pisarzami" nowego statutu, a znając ich i ich radosne pomysły boję się, że lepszy on od obecnego nie będzie.
Bo jakoś mało popularne jest wśród "pisarzy" myślenie kategoriami interesu organizacji a dominuje wręcz ich interes własny.
Czas pokazał, że obecny statut ma wiele błędów i brakuje mu wiele rozwiązań potrzebnych w XXI wieku.
Ale obecny stan PZK nie jest spowodowany złym statutem tylko w większości niewłaściwymi ludźmi kierującymi organizacją
od Centrali po Oddziały.Oczywiście nie dotyczy to wszystkich.Ale tak jest wygodniej, bo w mętnej wodzie łowi się większe ryby.

Masz też rację, że walcząc przez prawie ćwierć wieku poniosłem dotkliwa porażkę.Ale nie czuję się przegranym.
Spotkałem na swojej drodze wielu kolegów którzy zgadzali się ze mną i wielu takich którym pomogłem otworzyć oczy na otaczającą ich rzeczywistość.
I choć czuję się mocno wypalony, to nie zamierzam rezygnować bo widzę zaciśnięte zęby i chmurne, a nawet wściekłe twarze u moich/naszych przeciwników na to co mówię
czy piszę.Mieli by ogromna satysfakcję z mojego odejścia i spory kawałek świętego spokoju.
Ale tej przyjemności im nie zrobię.

Andrzej sp9eno





  PRZEJDŹ NA FORUM