"Taka była polska elektronika"
    SP6PFL pisze:

    Pracowałem 7 lat w ZR Diora. Wzmacniacze się paliły już na linii produkcyjnej. Na linii WS354 masowo leciały tranzystory. To samo było na Tosca Ws-303. To zależało od dnia i dostawy tych tranzystorów. Nieraz połowa produkcji ( 400 sztuk na zmianę) czyli 200 szły do wymiany, a przyszedł taki dzień że wszystkie działały. Tego nikt do dzisiaj nie umie wytłumaczyć.


To się nazywa tak zwana "złota seria". W CEMI gościu miał cały zestaw podzespołów o takich parametrach, jakie naprawdę powinny być. Gdy miałą przyjść kontrola, do kontroli jakości puszczali "złotą serię" i wszystko było OK, testy przechodziły. Potem tenże majster pilnował, by seria nie trafiła do wysyłki, ale wróciła na swoje miejsce. Co się działo poza tą serią - tylko serwisy wiedzą. Niestety to nie jest legenda, właśnie tak było ze wzmacniaczami mocy m.cz., a także ze scalakami z rodziny UCY74xx.
Gdy naprawialiśmy różne sprzęty, staraliśmy się w miarę możliwości stosować zagraniczne podzespoły, szczególnie tranzystory mocy we wzmacniaczach i najbardziej awaryjne polskie scalaki. Fakt, to było droższe, ale zamienniki niemieckie lub czechosłowackie dało się kupić i były o wiele lepsze od polskich.

Inżynierom, którzy z tego musieli coś ulepić należy się wielki szacun. Z drugiej strony nadal nie wiem dlaczego polskie wzmacniacze m.cz. przez tyle lat projektowano na tak prymitywnym układzie bez źródła i lustra prądowego. Dlatego tak źle brzmią.


  PRZEJDŹ NA FORUM