Zagadka
    sq6ade pisze:

    Jerzy. Napisz coś więcej o tym. Zawsze wydawało się że naprawa bezpieczników to zło albo żart wesoły
    A tu proszę takie coś.

W przybliżeniu to chyba tak wygladało (mój domysł) że do "regeneratora" wkładało sie bezpiecznik tym"dzyndzlem" do góry
, nastawiało się prąd na jaki był bezpiecznik, podłaczało sie napiecie z centrali, pewnie 60 V , naciskało tę dźwignię "klucz" tak aby dotykał "dzyndzla" po jakims czasie w środku bezpiecznka topił sie lut, dźwignia pod naciskiem reki "naprawiacza" opadała, obwód prądu przeywał się , chwilę trzymało sie dżwignię aby lut stężał i bezpiecznik zregenerowany. w srodku był drucik oporowy (różny dla róznych wartości prądu) który topił lut. Mam nadzieję ze to prawda


  PRZEJDŹ NA FORUM