Ankieta IARU R1 VHF and up contest 2017 |
sp9nrb pisze: Problem przemienników pasywnych to pytanie o równą grę. W zawodach liczy się odległość. Czy jeżeli pracuję z pobliża lotniska i zrobię kilka łaczności po 400 500km w odbiciu od samolotu to czy jest to równa szansa z tym, który robi to directem? Wiem, że są programy wspomagające łaczność w odbiciu od samolotów ale chyba potrzebują netu. W tym miejscu przechodzimy do problemu internetowego wspomagacza. Nic mi nie wiadomo o wymogu dostępu do net-u w łącznościach AS czy MS. Nie podążaj ścieżka kolegów z UR5 gdzie jeden z luminarzy tamtejszego UKF stwierdził "jak nie ma internetu to nie ma EME" Oczywiście to "nie podążaj..." to żart. Przykład z Ukrainy jak najbardziej prawdziwy. Co do wykorzystania AS to regulamin nie zabrania. Bardzo często w trakcie wołania CQ pojawiają się odbicia i wołający nie musi być tego świadomy. Czy to oznacza, że łączność nie powinna być zaliczona? To wcale nie jest tak, że mieszkając koło lotniska masz handicap w stosunku do innych. Jeżeli spróbujesz posłuchać beaconów oraz odbić ich sygnałów od samolotów to wyciągniesz własne wnioski. Nie trzeba dużo: Odbiornik UKF nastrojony na 144.470,2 USB (OZ7IGY), kilkuelementowa antena skierowana na północny zachód, programy PI-RX, ARGO i Airscout (tu faktycznie dostęp do netu ułatwia życie). Po pewnym czasie bez airscouta, tylko na podstawie dopplera będziesz w stanie określić jak daleko samolot jest od Ciebie, w którym kierunku leci i jaki jest duży. Testuję to dosyć regularnie mając do OZ7IGY 300 km, a najbliższe lotnisko, z którego startują porządne samoloty to Berlin Tegel (200 km) Nie przeceniałbym jednak roli AS w zawodach, pomijając fakt, że 400-500 km to żadne "aj waj". |