Z koniecznością certyfikacji i dokładnych badań różnych rzeczy związanych z bezpieczeństwem, raczej, nie powinno być dyskusji. Podam przykład z mojej branży. Większość podstacji trakcyjnych ma prąd zwarcia, na rozdzielni 3kV, w granicach 30 kA. Jeżeli ktoś użyje uziemiacza własnego pomysłu i dojdzie do zwarcia, to jest wielka szansa na powstanie zwarcia niewyłączalnego. Za dawnych czasów różnie bywało, ale po kilku wypadkach śmiertelnych poparzeń i porażeń oraz po paru pożarach, nikt, będący przy zdrowych zmysłach, nie użyje uziemiacza, który nie ma atestu i nie jest prawidłowo dobrany do danych warunków. Z prądem jak i z ogniem żartów nie ma. Po co zwiększać ryzyko? Samo wydanie atestu to też nie jest taka prosta sprawa. |