Znaki stacji krótkofalarskich
HF, SN, SO, SP, SQ, SR, 3Z
    SP95094KA pisze:


    (...)
    Ile kolega ma pozwolenie radiowe - bo se zapomniałem

Od stycznia 2015

    SP95094KA pisze:

    Jak długo kolega jest członkiem PZŁ i jaki jest status kolegi w tym związku w kole łowieckim?

Od lutego 2017 jestem na stażu(wtedy wpisano mnie do rejestru ,,łowiectwo w Polsce" i wydano w Okręgu ,,Dziennik Stażysty", wcześniej chodziłem poprostu w nagance). Siłą więc rzeczy nie jestem członkiem Koła Łowieckiego a tylko w pewnym kole odbywam staż. Piszę pewne rzeczy właśnie z perspektywy osoby dopiero wchodzącej w świat łowiectwa. Obserwuję to co spotyka mnie w ramach stażu i odnoszę to do krótkofalarstwa. Jedną z najlepszych części stażu są właśnie spotkania z Kolegami Myśliwymi czy to na zbiorówkach czy w ramach dni gospodarczych. Jest nas stażystów w kole kilkoro i zawsze chętnie razem czy to pracujemy czy naganiamy czy poprostu obserwujemy naszych opiekunów przy polowaniu. Potem ,,pokot" być może nie zawsze okazały ale to nie jest najważniejsze - ważne jest, że ja jako osoba, która dopiero wkracza w pewną zbiorowość mogę porozmawiać z bardziej doświadczonymi ode mnie ludźmi na temat, który jest dla mnie ciekawy. Mogę porozmawiać, dowiedzieć sie czegoś ciekawego ale też nauczyć się pracy w łowisku, którą potem będąc myśliwym prawdopodobnie bym wykonywał(jak choćby bielenie, patroszenie, budowa i konserwacja urządzeń łowieckich). Mam to szczęście, że spotkałem na swojej drodze życzliwych ludzi i choć sam nie wywodzę sie z rodziny łowieckiej(nie mam niestety ani ojca ani dzidka polującego) to do koła na staż mnie przyjęto i to nie przez przykaz z Okręgu. Koleżanka, która również stażuje (zaczynała równo ze mną staż) bardzo interesuje się ptactwem łowczym i dzięki staraniom osób z Koła mogła trafić do Czempinia na kurs sokolniczy, mimo, że jest dopiero na stażu.
Jest dużo sytuacji, które odnoszę do krótkofalarstwa w kontekście szkolenia młodych/nowych. Odkąd rozpocząłem staż co najmniej 2 razy w tygodniu jestem na strzelnicy na treningu aby pod okiem instruktora nauczyć się strzelać - to akurat jedna z ciekawszych części stażu - przy okazji trenuję także strzelectwo typowo sportowe w klubie stąd treningi są urozmaicone bo i pistolet na 25m i strzelba na TRAP-ie i ,,Rogacz" i ,,Zając". Miałem okazję także potrenować pod okiem Łowczego Koła, w którym stażuję i to jest jeden z tych elementów, który niejako bezpośrednio można odnieść do klubu krótkofalarskiego. Ile dziś nowych osób zostaje radioamatorami? Setki rocznie. A ile z tych osób ma okazję poobcować z doświadczonymi HAM-ami w ramach klubu, czy popracować pod ich nadzorem na stacji klubowej? Garstka A dlaczego? Bo klubów jest jak na lekarstwo a te które są to albo nie szkolą wogóle albo jeśli szkolą to są daleko.

Jest jeszcze jedna sprawa, przy której widzę niejako kontrast PZŁ vs. PZK. Po oficjalnym rozpoczęciu stażu mój opiekun polecił mi bibliografię przydatną do nauki łowiectwa - większość z tych książek pożyczył mi a o tych, których nie miał poprostu mi powiedził. Dzięki temu poznałem autorów takich jak Godlewski, Pasławski, Puchalski, Szczepocki, Czerwiński, Haber, Krzemień. Mogę w zaciszu domu wieczorem po pracy poczytać o pewnych sprawach i tak zdobyć wiedzę a o to czego nie wiem/nie rozumiem mogę zapytać opiekuna czy też innych myśliwych w kole. Podobnie obcowanie z ,,tradycją" czy etyką łowiecką - będąc wśród grupy osób jaką są myśliwi samoistnie uczymy się choćby słownictwa i już nigdy nikt mi nie wmówi, że ,,sarna to żona jelenia" oczko

Jako stażysta staram się też możliwie dobrze zorientować jak wyglądają kursy dla nowowstępujących i ,,pakiet starter". I to kolejna kwestia, którą jeśli porównamy do krótkofalowców to widzimy dysonans. Jak wygląda kwestia szkolenia nowych operatorów radiowych w ramach PZK to chyba nie muszę mówić bo wiadomo, że jest blado. Jaki ,,Pakiet Starter" dostają nowi członkowie? Też z tym jest blado. A potem są żale i lamenty, że abominacja w środowisku panuje, tylko nikt nie myśli o tym aby takiego nowowstępującego radioamatora w jakiś sposób ukształtować - pokazać mu pewne sprawy w ramach kursu wstępnego czy choćby dać mu podstawową literaturę z zakresu służby radiokomunikacyjnej amatorskiej. Ale co ja tam się znam - ja zwykły ,,Polarnik" jestem.


    SP95094KA pisze:

    Wykładanie tu wiedzy książkowej jest na pewno pożyteczne, wielu może się wiele ciekawego dowiedzieć
    Mnie szanowny kolega wiedzą łowiecką na tym etapie nie zaimponuje Ja w tym tkwiłem od małego szczyla aż do końca roku 2000 kiedy ciężkiego zawału mięśnia sercowego dostałem dostałem. Dzień przed tym zawałem, idąc z kolegą od ambon do mobili - już czułem się paskudnie To tak na marginesie.

No cóż, mogę tylko życzyć zdrowia (i to nie jest złośliwość z mojej strony); mam jednocześnie nadzieję, że Pan mimo pewnych swoich przypadłości dalej jest członkiem PZŁ i jest obecny w kole. Dla nowych osób, którzy są na stażu nieocenioną kopalnią wiedzy są osoby doświadczonych nemrodów, stąd Pan swoją wiedzą mógłby być pomocny dla wielu stażystów. Sam widzę to w kole w którym stażuję - są Panowie już starsi, którzy ze względu na wiek i stan zdrowia albo nie polują już wcale albo poluja tylko ,,symbolicznie" czyli pojawiają się na zbiórce i idą w teren ale nie strzelają. Za to ich opowieści o łowach, o kulturze i historii łowiectwa, anegdoty z polowań czy wskazówki odnośnie egzaminów to jest coś czego my stażyści ale i Koledzy Myśliwi słuchamy z zapartymi tchami.
Pan(i pewnie nie tylko) ma mnie pewnie z butnego małolata co to tradycji nie szanuje a ja Panu powiem, że chciałbym posłuchać kiedyś o Pana doświadczeniach na kanwie choćby łowieckiej bo to jest wiedza, którą nowi w danym środowisku ale i już doświadczeni powinni cenić. Podobnie można powiedzieć o krótkofalarstwie - też wiedza starszych kolegów jest przydatna - szkoda tylko, że a to mało jest klubów albo też nikt lub prawie nikt takiej wiedz nie spisał i nie powstał ,,podręcznik dla początkujących HAM-ów"

    SP95094KA pisze:

    W wieku lat 7 chodziłem z ojcem i naszym wyżłem szorstkowłosym (wabił się Aras) ułożonym do polowań na kuropatwy, chodziłem jesienną porą, przed wykopkami i wyrywanie buraków na pola gdzie było mnóstwo stad kuropatw Jak Aras robił stójkę i na komendy "naprzód" przestał reagować a jeszcze był to koniec pola, redlin i kufa psa byłe skierowana do przodu (pracował górnym wiatrem) ja już byłem w pogotowiu z moją strzelbą kal 32 Jak się stado poderwało, najpierw strzelałem ja do skrajnej kuropatwy, ewentualnie robiłem poprawkę z drugiej lufy Potem zaraz strzelał ojciec Dzisiaj w okolicznych łowiskach kuropatw nie ma w ogóle Chodziło się też "na deptaka" za bażantami w rzadkich zadrzewieniach i wysokich trawach Strzelić do podrywającego się bażanta który robił śrubę stromo w górę - to była sztuka
    Strzelanie do kaczek na przelotach Strzelanie do kaczek na zapadach Ogromne polowania na kaczki nad Jeziorem Goczałkowickim z naganiaczami i z łodzi Nie wspomnę o strzelaniu do pędzonego dzika Czy polowanie z psami dzikarzami.

Krótko: Gratuluję(i zazdroszczę) fajnych przygód na łowachoczko

    SP95094KA pisze:

    Proszę tylko nie usiłować błyszczeć wiedzą książkową Ona jest ważna na etapie "spiczaka" Potem praktyka i ogromne ilości wystrzelonych naboi na strzelnicy do rzutków No i dużo mniej do zwierzyny.

Dokładnie. Jak mówię, wiedza ,,książkowa" warto aby była dostępna ale ważna jest też ,,dostępność" osób chcących poprowadzić nowych w pierwszych krokach w danym środowisku - a o to w Krótkofalarstwie niestety dziś ciężko.
    SP95094KA pisze:

    Ale na kaczki do Goczałkowic to się brało co najmniej pięć sześć paczek amunicji pakowanej po 25 szt w paczce

Jak to mówią ,,Jedna Paczka, Jedna Kaczka"wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM