dla miłośników historii krótkofalarstwa ciemniejsza kartka z naszej przeszłości |
Nie bądź taki radykalny Krzysiu. Rozliczenia z historią zawsze bolą i czasem trudno jest zaakceptować fakt, że któryś z Kolegów z takich czy innych powodów stał po tamtej stronie. Czasem przychodzi moment wyparcia informacji, szukania uzasadnień. Pogodzenie się z prawdą nie jest łatwe. Ale z prawdą (niekoniecznie z ludźmi) trzeba się w końcu pogodzić. Z kolei decyzja czy podawać komuś rękę czy nie - to zupełnie inna historia i dzisiaj - w naszym hobby jest dla mnie (moja prywatna opinia) bez większego znaczenia. To nie polityka, nie podlegamy lustracji, nie dotyka nas pojęcie kłamstwa lustracyjnego. Możemy sobie pozwolić na to, by każdy decydował za siebie. Ja z tym nie mam problemu, ale wydaje mi się, że rozumiem Kolegów, którzy taki problem mają. Zgadzam się natomiast z Tobą, że prawda historyczna musi być znana, musi być jawna. Zapewne ocena tej prawdy, ocena ludzkich losów, ocena postępowania w określonych okolicznościach będzie się zmieniać z czasem - ale to w żaden sposób nie zmieni tego, że pewne fakty miały miejsce. Na przykład fakt, że pierwszy prezes PZK był ruskim szpiegiem. To może boleć tylko tych, którzy myślą (błędnie), że to nas w jakikolwiek sposób obciąża. Otóż nie obciąża. A jeżeli komuś wydawało się, że władze PZK nie były powiązane ze służbami a krótkofalowcy nie byli infiltrowani jako niebezpieczna grupa to się po prostu wykazuje naiwnością. Ale to dzisiaj już tylko historia, którą warto i trzeba znać - ale co z nią zrobimy - to nasze indywidualne wybory. Generalnie - sporą robotę wykonałeś... Oczywiście niemieckie rozwiązanie z ujawnieniem pełnych archiwów bezpieki jest bezwzględnie najlepsze mrn |