Aktualny stan członków PZK.
No to kolejno:

    HF1D pisze:

    Dałem się wkręcić Grzegorzowi i powiedziałem co myślę. Na wszelki wypadek skasowałem post(...)


Czyżby stara mądrość, że człowiek mówi prawdę tylko wtedy gdy się zapomni lub pomyli się sprawdzała zaniemówił

    HF1D pisze:

    Grzegorz, tak jak powiedział ENO nie masz pojęcia nie tylko jak funkcjonują oddziały, ale nie masz w ogóle pojęcia jak funkcjonują jakiekolwiek organizacje.

Ferujesz Waść wyroki i opinie nie znając mnie, nie rozmawiając ze mną osobiście nigdy nawet...
    HF1D pisze:

    Twój speech o tworzeniu statutu na Zjezdzie mógłby co najwyżej wzbudzić uśmiech i posądzenie o naiwność

A w którym dokładnie miejscu ja napisałem, że Statut trzeba tworzyć na Zjeździe?? Ja napisałem tylko, że zmiany statutu trzeba przegłosować na Zjeździe. Wiem doskonale, ze to jest tego rodzaju dokument, który na dzień zjazdu powinien być:
a.) napisany w formie projektu do zatwierdzenia z uzasadnieniem (i tym zdaje się komisja statutowa się zajmuje/ma się zająć)
b.) powinien zostać zbadany przez prawników pod kątem ewentualnych nieścisłości z aktami nadrzędnymi i stosowna opinia powinna być Zjazdowi przedstawiona (pytanie retoryczne: Czy związek posiada swój własny dział prawny?)
c.) nad całością dyskusji i nad głosowaniem projektu statutu powinien pieczę sprawować prawnik obecny na Zjeździe(z tego co pamiętam, to na zeszłorocznym KZD nikogo takiego nie było i efekty mamy...)

    HF1D pisze:

    ale to co napisałeś o GKR jako o rzekomym organie kontrolno-doradczym Prezesa pogrąża Cię po prostu.

No to jake zadanie ma GKR jak nie ,,patrzenie na ręce Prezesa" i nadzór nad tum aby jego działanie(i Związku ogólnie) nie naruszały prawa? Czyżbym źle zinterpretował art. 26 Statutu

Gdzie wola tam i sposób się znajdzie - tylko czy wola do zmian jest...bo tego, że ewentualne zmiany będą ,,niezgodne z linią partii" to jestem pewien. Nikt nie lubi sam na siebie kagańca zakładać.

    SP9MRN pisze:

    Teoretycznie fajnie. Rzeczywistość jest taka, że obsługę członków oraz obsługę QSL wykonują w głównej mierze SPOŁECZNIE koledzy z Zarządów oddziałów oraz okręgowi i oddziałowi QSL Managerowie.
    Robią to za darmo, bo chcą.
    Często są olewani, niedoceniani albo napadani.
    Jeżeli zlikwidujemy część OT ( co zgrabnie podsumował ENO) i stworzymy duże oddziały, albo w ogóle je zlikwidujemy, to nie będzie chętnych do jakiejkolwiek pracy społecznej.


Powiem coś niepopularnego i pewnie zostanę objechany za ten pogląd ale przyzwyczaiłem się już:
A dlaczego nikt nie próbuje zrobić ODPŁATNEJ OBSŁUGI QSL dla Członków i Nieczłonków PZK?
Możnaby zrobić pewien limit wychodzących QSL dla Członka, po przekroczeniu którego wymaganabyłaby opłata za obrót QSL a przychodzące QSL Członkowie dostawali by gratis (Taka marchewka na to, żeby jednak członkiem PZK zostać).
Nieczłonkowie za każdą ilość wysłanych i odebranych QSL by płacili określoną kwotę w ujęciu rocznym lub na zasadzie miesięcznej subskrypcji(coś jak abonament telefoniczny).
Ale tak się nie stanie. I wszyscy wiecie dlaczego. Nie dla tego, że to nie jest możliwe do realizacji, nie dla tego, że byłby ,,opór materii". Dlatego, że okazałoby sie, że członkostwo w PZK nie daje nic więcej ponad obsługę QSL i gdyby ta obsługa była na zasadach komercyjnych to chyba w PZK by zostali sami członkowie Zarządów OT i ZG i z 3900+ dusz by się zrobiło max kilkaset. Taka smutna prawda.
    SP9MRN pisze:

    Po prostu łatwiej się robi coś w znanym i lubianym środowisku. Mój QSL Manager zna wszystkich członków OT, traktują się po koleżeńsku, na dodatek lubi karty QSL - i sobie z nimi radzi. Ale słabo wyobrażam sobie, żeby ze swoją społeczną pracą wybrał się na szerokie ogólnopolskie wody.
    Mój Sekretarz, zna wszystkich. Jak przychodzi zbieranie składek, to dzwoni do zapominalskich, wysyła maile, załatwia im różne sprawy... Ale gdyby miał to robić w oddziale 400 osobowym, to powie "dziękuję". Ma swoją pracę, dzieci, wnuki...

Po pierwsze to jest postawa bierna - wiem, ze problem jest ale będę udawał, ze go nie ma to może zniknie. NIE. PROBLEM NIE ZNIKNIE
Braliście kiedyś pod uwagę taką ewentualność, ze do Was do OT50 wpływa nagle 50 lub sto poprawnych formalnie podań o wstąpienie do PZK i waszego OT? (np. od ludzi jeszcze bez znaku ale chcących zostać SWL i wysyłać QSL) i co wtedy? Tacy chętni dostaną odmowę przyjęcia bo...będzie za dużo luda w OT i ani skarbnik ani qsl managel tego ,,po partyzancku" już nie obrobi?
Na taką sytuację jest rada. Ta rada to dobrze zaprojektowany i poprawnie zaimplementowany system obsługi członkowskiej na poziomie OT i całego PZK. Skarbnik ani QSL manager sami przecież nie muszą do nikogo klepać maili, to może robić dobrze skonstruowany bot, który w zadanej dacie wyśle do wielu(maili z bazy danych) wiadomości o zadanej konkretnej treści(np. z przypomnieniem o wpłacie składki i z numerem konta do wpłat). Takie rozwiązanie było proponowane przez komisję do spraw informatyzacji ale znów młodzi zostali pokonani siłą doświadczenia (w stylu ,,po co Ci to, co chcesz przez to osiągnąć?").
Kolejna sprawa - znów niepopularna. Gdzie to jest powiedziane, że osoby wykonujące pracę w Związku mają to robić społecznie? Dlaczego nikt nie pomyśli o tym aby osobom pracującym w CB QSL i w biurach QSL OT wypłacić wynagrodzenie(choćby na umowę zlecenie). Emeryt/rencista mógłby sobie chętnie dorobić a i Związek za takich by ZUSu nie musiał płacić.
Czy ktokolwiek liczył ile kosztuje Związek realnie teraz obsługa QSL a ile kosztowała by ta sama obsługa gdyby np. każdy QSL manager dostawał 600 PLN/miesiąc netto
I nie mówcie o tym, ze to trzeba ręcznie sortować - dziś już są zautomatyzowane systemy do kart QSL i człowiek to nadzoruje ale karty sortują się same.
    SP9MRN pisze:

    Nie można zapominać, że niezależnie od struktury, członkowie MUSZĄ mieć zapewnioną obsługę. Ale obsługa SPOŁECZNA nie działa zawsze... Działa wyłącznie w określonych warunkach.

ZGADZAM SIĘ i dlatego może warto pomyśleć o godnym wynagradzaniu niektórych osób realnie pracujących dla Związku?

Przy okazji zastanawia mnie jeszcze jedno. Wiemy o tym, że z kasą w PZK jest ciężko. Skarbnik kol. Marek SP5LS/SP0P robi co może ale z pustego to...
Dlaczego więc PZK nie prowadzi działalności handlowo-usługowej na wzór zagranicznych Związków jak DARC RSGB czy ARRL? Gdzie jest ,,sklepik organizacyjny"? Gdzie mogę nabyć koszulki, kubeczki, czapeczki smycze i inne gifty z logo PZK. Gdzie jest robienie koszulek na zamówienie z logiem PZK i ze znakiem? Gdzie jest oferta projektowania i wykonania kart QSL? Wreszcie gdzie jest wydawnictwo made by PZK z publikacjami książkowymi, kalendarzami, mapami etc.?
Wiem, ze większość tego typu inicjatyw już jest, tym niemniej gdyby coś takiego zaproponował też PZK to mógłby pewnie trochę kasy zarobić i być może problem płynności finansowej nie byłby aż tak groźny. Inne zagraniczne organizacje mogą - To dlaczego w PZK się nie da
P.S. Dalej nie wiem, dlaczego środowisko śląskich krótkofalowców przeszło ,,rozbicie dzielnicowe"? Może byłby to ktoś łaskaw wyjaśnić?
=====================================================================================================================
    SP95094KA pisze:

    No więc trochę o klubach

    Znałem "zacne" kluby z ogromnymi tradycjami - przestały istnieć

    Znałem kluby które rodziły się w bólach - i nie przeszły przez "kanał rodny" Nawet były przypadki, że ani nic się nie uroiło
    a i rodzący "zeszli"

    Znam kluby które mają wzloty i głębokie dipy do zamrożenia wręcz działalności na jakiś czas Takie odradzające się Feniksy Powstające z przechowywanych popiołów, to zazwyczaj ogromne samozaparcie takich, częściej takiego, który wie że istnieje pewna reguła, prawidłowość. Do klubu przychodzą nowi, zdobywają ostrogi i kupują rumaka - potem z fantazją jadą pod Samosierę
    Obecnie eskapada pod Samosierę wygląda tak:
    Boso ale w ostrogach, z ułańską fantazją, młody ułan, już nie na chabecie a wręcz na ośle, szuka meandrów wymytych po ostatnich ulewach, aby w nich dokonać ataku na mityczne ... nie działa Hiszpanów ! Dokonuje taki ataku na Dzikie Pola i atakuje miraże i inne fatamorgany Taki rodzimy Don Kichote, nawet bez giermka zazwyczaj

    Wracając do tego zamrożonego, uśpionego klubu. Po co, co rusz tworzyć nowe struktury, nowy klub. Ważne aby był nestor, który na sprawach klubowych zjadł zęby i dwie sztuczne szczeki
    Znajdzie się nowy narybek, bez reanimowania "wojska z poboru" Wtedy taki zamrożony, czy uśpiony klub powstaje z popiołów i rusza z buta Bo ten nestor, strażnik tych iskier w popiele, ma multum kolegów co na jedno gwizdnięcie, zwoła nowych chętnych z kompetencjami i zacięciem pedagogicznym nawet do szkolenia nowych Tu żadne TEN-TEC + 500 nie jest potrzebne

    Znam też kluby, których członkowie potrafią pogodzić swoją prywatną działalność, działać na swój rachunek, ale i wkładać maksimum wysiłku by klub funkcjonował, by klub był aktywny nie tylko w eterze, także na zewnątrz - pokazy od czasu do czasu dla gawiedzi, zainteresowanie swą działalnością lokalne społeczności, od sołtysa począwszy
    Najgorzej jak się zaczynają natarczywe pytania ? A co ja będę z tego miał ?

    Znam ludzi którzy po wymówieniu lokalu na klub, klamoty przenieśli do swoich posesji np do murowanej altany (przykład niesiniejącego klubu SP6PAE, potem SP9PAE)
    Znam przypadek że klub z zarąbiascie dobrej lokalizacji w wieżowcu, w najwyższym punkcie miasta, musiał się wyprowadzić
    Jest w prywatnym domu u pasjonata który w tym klubie dział od pół wieku Wszystkie klamoty trzyma u siebie, jest głównym organizatorem wypadów w terenowe QTH na czas Prób Subregionalnych Wymaga to sporej logistyki i nawet własnych środków, z płatniczymi włącznie - Bo to pasjonat krótkofalarstwa z prawdziwego zdarzenia i na forach się nie szlaja i głupa nie rznie

    Post napisałem aby trochę rozjaśnić co niektórym ich zapyziałe zaścianki oraz namawiać do przeorientowania się na Mniemanologię Stosowaną - lub po sąsiedzku - do Aloszy Awdiejewa po nauki Filozofii Potocznej - namówić jako promotora do pracy naukowej np Prawo Ham Spirit

    hej !


Co do klubów - upadają, zamykają się - bo brak targetu, brak zapotrzebowania na nie. Niestety można policzyć na palcach kluby, które dziś są naprawdę atrakcyjne dla nowych członków(bo np. organizują wyprawy DX, bo robią kursy, prelekcje, wyklady). Dziś do klubu idzie się po coś trochę innego niż za komuny - wtedy szło się tam pośrednio po ,,licencję" bo to klub był jednostką, gdzie chętny przygotowywał się do egzaminu, bo to PZK(często w klubie) egzaminował na świadectwo, bo to PZK(poprzez klub) rekomendował bądź nie wydanie pozwolenia. A dziś większość tych dawnych zadań klubowych można samemu zrobić - via internet , via książki. A egzamin i tak zdaje się w UKE bezpośrednio i z określonej puli pytań. Dziś klub nawet nie może (bo mu nie wolno) przygotować osobę chętną do pracy na pasmach przed otrzymaniem świadectwa operatorskiego(vide Art. 149 PT). Dlatego dziś rolą klubu - jeśli oczywiście mamy szczęście i taki akurat jest w okolicy - jest pokierowanie świeżaka do UKE z hasłem ,,Przyjdź do nas jak już będziesz miał świadectwo operatorskie a my Ci pokażemy co i jak robić z radiem" , ,,Tu masz pytania - naucz się i zdaj egzamin - a potem się zacznie przygoda".
I nie mówię tutaj, żeby świeżak zaraz po egzaminie leciał i wyrabiał pozwolenie - klub np. może powiedzieć ,,zdaj egzamin ale z pozwoleniem się wstrzymaj aż się nie podszkolisz pod naszym okiem". Choć ja i tak jestem zdania, że pozwolenie i świadectwo warto mieć w szufladzie bo ,,leży i jeść nie woła" a przydać się może - a można być przez dłuższą chwilę mimo posiadania świadectwa/znaku SWL na psamach.

A praca naukowa - Prawo Ham Spirit - do tego trzebaby danych, bibliografii, materiału badawczego. Jeśli by się już taki zapaleniec znalazł i promotor na tyle szalony aby to przyjąć może okazać się, że wnioski z tej pracy będą druzgocące dla środowiska - bo nauka nie polega na ,,a bo my tak mówimy albo bo tak było zawsze".

Miłej przedmajówkowej niedzieli Wszystkim oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM