[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Charakterystyka
Gdy wydawało nam się, że już gorzej być nie może, nagle wszystko ucichło. Nad nami słoneczne niebo. Nasi już zaczęli się cieszyć, ale stary ich natychmiast ofuknął, pogonił na dół, by uzupełnili olej w silniku. Tak też zrobili. Gdy skończyli i obejrzeli się, właśnie zaczynało wiać – tym razem z drugiej strony. Jeszcze mocniej. Tym razem dipol na czternastkę był bardzo mocno narażony i urwał się. Jak sądzę zerwała się puszka z balunem. Został nam już tylko dipol na siódemkę i delta, obie anteny zrobione z grubej liny stalowej. Mamy kolejne telegramy do przekazania. I tak płyną kolejne godziny w tych paskudnych warunkach. Z nasłuchu UKF wynika, że jest coraz gorzej, na lądzie potworne spustoszenia. Tutaj też sporo dachów pozrywało. Na szczęście domy tutaj są tak usytuowane, że chroni je zbocze góry. Oglądam przez szparę w oknie – na podwórku rozkręcił się wielki wir, pełno w środku śmieci. Na środku tego wiru widać resztki naszego zniszczonego verticala. Pokazuję ojcu, a ten na to:
- Zobacz synu i ucz się. To dlatego nas nie słychać. Fale się kręcą dookoła zamiast lecieć do odbiorcy.
Z tego co pamiętam, charakterystyka anteny pionowej z przeciwwagą wygląda chyba nieco inaczej, ale nie będę się z własnym ojcem kłócił.

Szyfrówka
Przekazujemy sporo wiadomości na ląd i z powrotem. Przemiennik jest oblężony, na tym jednym specjalnym kanale niedaleko pasma 80m też się sporo dzieje. Trochę łączności też robimy, ale w tych warunkach jest to nadal dość trudne. W końcu wicher przycicha. Zostało nam jeszcze kilka dni na gościnnej wyspie, zatem szybko przystępujemy do instalacji chociaż jednej anteny kierunkowej, by znowu było nas porządnie słychać. Dostaliśmy podziękowania, oddaliśmy pozwolenie na pracę w sieci kryzysowej. Nasz przemiennik został, chociaż teraz jest już zasilany z sieci energetycznej. Chłopaki dociągnęli bardzo długi kabel. Przez ten przemiennik nagle usłyszeliśmy obcy głos i to po polsku. Ktoś się pytał czy my możemy mieć łączność z Polską. Stary natychmiast odpowiedział, że możemy i się postaramy. Ale o co chodzi?
- Jestem charge d’affairs, podyktuję wiadomość, trzeba ją przekazać do Warszawy.
Wiadomość w grupach po pięć znaków. Zapisana. Antenę obróciliśmy na Polskę i ognia!
- CQ SP CQ SP
Zgłosili się dwaj bardzo dobrzy telegrafiści, w tym jeden z Wybrzeża. Stary nadaje:
- SP2… DE H55ES QTC 1 HW K
- H55ES DE SP2… QSA 4 QRK 5 QRQ QRV K
Zobaczyłem ten charakterystyczny błysk w oczach starego. A potem uśmiech zrozumienia i nawiązanie tego niewidzialnego porozumienia na falach eteru. Ojciec podkręcił tempo do 25 grup i nadaje:
- QTC NR 1/1 01/04/2017 13:13 UTC = DO WARSZAWA AL SZUCHA =
…. i tu poleciały znaki w pięcioliterowych grupach …
+ CHARGE DAFFAIR = 40 GRUP KONIEC QTC 1/1 K
- H55ES DE SP2… QSL 1/1 DZIEKUJE

Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się co w tej szyfrówce naprawdę było. Wiemy na pewno, że nasza stacja była jedynym środkiem łączności z krajem, gdy wicher zwiał antenę łączności satelitarnej z dachu.

Nagroda
To już ostatnie trzy dni na wyspie. I tak jesteśmy już dłużej niż planowaliśmy. Zostaliśmy dzięki pomocy miejscowych. Ważność pozwolenia się już skończyła, ale miejscowe władze najwyraźniej doceniły naszą aktywność. Te wszystkie wiadomości przesłane na ląd, odebrane ze statków i przekazane przez nasz przemiennik tudzież podyktowane via wypożyczone ludziom Baofengi. Nasze pozwolenie radiowe zostało wydłużone do niedzieli do północy z opcją na następny tydzień. Co prawda nie mamy nowego pozwolenia, a jedynie zwykły biurowy papierek po hiszpańsku. Że niniejszym pozwolenie przedłuża się. Oni chyba wiedzieli o co chodzi. My się cieszymy, bo wystartujemy w SP DX conteście!
Zrobiliśmy naradę.
- Odbudowujemy dwa maszty, bo trzeci całkiem zniszczony. Stawiamy monobandera i tribander, czterdziestkę walimy w deltę z osiemdziesiątki.
- A osiemdziesiątkę?
- Jak z delty poleci, to tym lepiej. Jak nie, to nie będziemy płakać. I tak będziemy mieli kolejkę jak trzeba. Żeby tylko propagacja była.
- Ale mamy problem, bo musielibyśmy pracować z blokadą nadajnika, możemy tylko jeden sygnał wysyłać. Nie mamy takiej blokady. Zdyskwalifikują nas.
Z kąta odezwał się Michał:
- Może nie? Zobaczcie, w nowym regulaminie znieśli limit zmiany pasm, adif loguje z dokładnością do minuty. Nic nam nie udowodnią!
- Ale będzie sumienie wyło po nocy jak wentylatory od R-140. Poza tym ktoś nas może nagrać z jakiegoś SDRa i będzie wstyd. Musimy mieć tylko jeden sygnał.
Stary wstał, mruknął coś, podrapał się po głowie, wtem wypalił:
- Nie musimy! Mało tego, nie będziemy na to w ogóle zważać. Robimy wszystko, co możemy i wszędzie, gdzie możemy. Równocześnie na wszystkich pasmach.
- To nas zdyskwalifikują.
- Nic nam nie zrobią. Nie będą mogli.
- Ale jak!
- Zgłosimy log do kontroli. I tak pierwszego miejsca nie zdobędziemy, nie ma szans z Rosjanami i Niemcami. A co zrobimy to i tak nasze. Tak robimy.
No to już postanowione.


Start
Zabrałem się za naprawę fiderów, chłopaki z trzech masztów robią dwa – ale sprawne. Sporo złomu zostało, bo huragan zgiął segmenty w korkociąg. Po zdemontowaniu trzeciego masztu zostało mi sporo linki na odciągi. Połączyłem ją splotami, dołączyłem byle jak do kabla i mamy dipol na 160m. Nawet nie trzeba dociągać skrzynką. Mamy już łącze do Internetu, wysłaliśmy wszystkie logi do LOTW. Prąd nadal będziemy mieć z agregatu, będziemy mogli pracować pełną mocą. Wszystkie trzy obrotnice diabli wzięli, ale tu nie ma problemu, bo anteny i tak ustawiamy na Polskę. Wystawiliśmy odpowiednią informację na temat aktywności na stronie ekspedycji. Poszliśmy spać późno. Pierwsza noc bez aktywności radiowej, bo wszyscy musimy się porządnie wyspać.
Wstaliśmy rano, zjedliśmy pyszną wędzoną rybkę na śniadanie i siadamy do radia. Wszystko gotowe, wygrzane, sprawdzone. Ósma rano – start.
Wołamy na fonii i telegrafii na trzech pasmach jednocześnie, nie żałujemy mocy. Słychać nas, ale jakoś tak se średnio, polskie stacje mają ogólnie słaby sygnał. Mocniej słychać Rosjan, którzy wołają w tym samym konteście. Ci to mają kopyto – pomyślałem.
Nagle zapiszczał telefon starego. Widać naprawili łącze na wyspę i ruszyła z powrotem sieć komórkowa. Ojciec oddaje stanowisko Michałowi i pokazuje mi wiadomość.
CZESC ZAPISZ DO LOGU SP5DXMAN 1501UTC 14005 599R I PODAJ MI NR QSO
Stary zaczął syczeć i nagle ryknął, aż reszta podskoczyła na krzesłach
- Co za chchchcham jjjjjakiś, mmmmenda, oszust cholerrrrrny! Już ja mu odpowiem!
99 NOT IN LOG TRY AGAIN LATER
Chwilę potem przyszedł kolejny SMS od tegoż deiksmana. Czujnie zwinąłem staremu telefon sprzed nosa. Były tam same szkaradzieństwa. Gościu chyba niedopity, bo pisze, że wpierw nalej stary wuju. Albo jakoś podobnie. Zrobiłem zdjęcie całej dyskusji, zamazałem tylko numer telefonu i wystawiłem na fejsie. Jako przestrogę. A SP5DXMAN ma niejakie problemy, by dowołać się H55ES. Jego sygnału jakoś stary nie odbiera. Słaby, niewyraźny, sorry, try later.


Remote
Nasi są mocno zaprawieni w boju ale widać już zmęczenie. W końcu jesteśmy tu już kawał czasu, do tego ten huragan. Jeszcze dajemy radę, ale to będzie nasza ostatnia aktywność na tej wyspie. Chłopaki pracują, nadają jeden przez drugiego, na wszystkich pasmach. Poza 160m, które w dzień jest przecież głuche jak pień. Pomyślałem, że mogę teraz sprawdzić czy dobrze zamocowałem ten dipol. Dołączyłem moje radio i wołam CQ. Zwracam większą uwagę na reflektometr i miernik mocy niż na to, co z radia słychać. Wtem usłyszałem coś, co mnie wbiło w fotel. Niezły sygnał!
- H55ES DE 3Z… 3Z…
Że co proszę? Bez prefiksu innego kraju? Z Polski? Na 160m? W dzień?
- 3Z.. 5NN520 5NN520 UR QTH
- POLAND, JN...
Wrzuciłem do logu.
Ojciec najwyraźniej usłyszał całą łączność. Wstał, podszedł do mnie i skomentował:
- Ja go znam, on pewnie się jeszcze zgłosi w kategorii QRP. Po co go robisz, przecież to słychać, że nadaje z remote’a po sąsiedzku a nie z Polski, z dziewiątego okręgu.
- Może ma wyjątkową propagację? Może z jakiejś góry?
- To nie fair!
Stary jest jak nietoperz, nic nie widzi, wszystko słyszy i się czepia.



  PRZEJDŹ NA FORUM