Jakie pasmo "do lasu" ? |
A podłożem całej tej afery jest syndrom upadłego autorytetu, charakterystyczny nie tylko dla nas. W pewnym wieku osobom nie przyzwyczajonym do galopującego rozwoju techniki i konieczności ciągłej nauki po prostu nie chcę się iść dalej. Tak było kiedyś. Za komuny szło się np. do technikum elektrycznego i całe życie było się elektrykiem w jednym i tym samym zakładzie, robiło się jedno i to samo tymi samymi narzędziami i aparatami. Teraz nagle się okazuje, że jest aparatura odgromowa, RCD, instalację fotowoltaiczne, sterowniki PLC, instalacje RTV a przede wszystkim dużo bardziej restrykcyjne normy. Podobnież jest u nas - radiowców. Kiedyś ze względu na system prawny aby zostać nadawcą trzeba było przejść przez kluby. Tam było konsylium mentorskie, które kładło do głowy wszystko po linii jednego słusznego PZK. Oczywiście CW było na pierwszym miejscu, bo w zasadzie nic innego oprócz CW, AM i SSB nie było. Zresztą o ile mnie wiedza nie myli na początek i tak dostawało się tylko A1A (i to z narzuconą prędkością!) Teraz czasy poszły do przodu. Stara gwardia nie ogarnia CTCSS, nie ogarnia D-Stara, DMRa, APRSu a nawet programowania listy kanałów w Motoroli. Często nie zna nawet w podstawowym stopniu języka angielskiego, co sprawia że tym bardziej są "cyfrowo wykluczeni". Niestety zamiast przyznać, że są po prostu daleko w tyle wolą używać określeń ćwierć-krótkofalowiec aby pokazać swoją wyższość nad innymi, wynikającą ze stażu i umiejętności posługiwania się A1A. Prawda jest jednak taka, że w dzisiejszym świecie aby utrzymać się na powierzchni kariery zawodowej trzeba cały czas się uczyć i poszerzać swoją wiedzę, być gotowym na szybkie przekwalifikowanie się. Umiejętność w miarę płynnego wysławiania się po Angielsku jest w zasadzie wymagana prawie w wszędzie, gdyż jest to ogólnie przyjęty ogólnoświatowy język. Niestety ludzie, którzy nie są w stanie tego pojąć są na z góry przegranej pozycji. Myślę jednak, że to co niektórych boli najbardziej to fakt że ludzie tacy jak Ja, albo EBM nie muszą się nawet na nich oglądać. Żeby dostać pozwolenie radiowe nie trzeba już namaszczenia od lokalnego klubu, nie trzeba być członkiem PZK, nie trzeba płacić żadnych składek. Nie mają nad nami żadnej władzy i to jest dla nich najgorsze! Po oficjalnym zlikwidowaniu urzędu koordynatora przemienników UKF padł ostatni bastion kontroli. Teraz każdy może postawić swoją stację bez dopraszania się na siłę i przekonywania tego, czy owego. |