Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Przy niedzieli coś na odprężenie na tematy językowo – marynarskie z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Dzierży rzutku
Jest to znany kiedyś kawał. Statek rosyjski przybijał do kei w zachodnim porcie z zamiarem cumowania. Jak zwykle marynarz ze statku, gdy statek był jeszcze w odległości od kei, miał zamiar rzucić na keję cienką linkę zwana rzutką. Do rzutki była już dowiązana gruba lina cumownicza. Odbyła się przy okazji krzyczana konwersacja między rzucającym rzutkę marynarzem i pracownikiem portowym na kei:
M. dzierży rzutku! … P. what?
M. Do You speak english? … P. Yes.
M. Parlez wous frances? … P. oui.
M. Sprechen zie deutch? … P. ja.
M. nu da, choroszo, dzierży rzutku!

Reeperbahn
W Hamburgu miałem serdecznego kolegę Bogdana, wcześniej SP2JGU w Wejherowie. Opowiedział mi kiedyś jak idąc przyportową dzielnicą został zapytany przez Rosjan marynarzy niezłym angielskim: How to get to Reeperbahn street? Odpowiedział im czystym rosyjskim: pojdziocie prosto, a potom w prawo. Gdy się co nieco oddalił obrócił się i zobaczył, że Rosjanie dalej stoją w tym samym miejscu całkowicie zbici z pantałyku. Rosjanie zawsze mieli łatwy do wyłapania wschodni zaśpiew w wymowie angielskiej. Kolega Bogdan mówił, oprócz ojczystego, doskonale po niemiecku i grecku oraz poprawnie po rosyjsku, angielsku i włosku. Ulica uciech Peeperbahn nazywała się tak od tego, że była kiedyś ulicą liniarzy a nie jak kojarzyli niektórzy Polacy od rypania.

Eskimo
Wyszliśmy do miasta w porcie Casablanka w Maroku w dwie osoby. Ja, szczupły, długowłosy, jasny blondyn, rysy ponoć skandynawskie i czwarty mechanik Maciek, ciemnowłosy, długobrody, prawdziwy Kaszub. Dla sklepikarzy wzdłuż przyportowej ulicy, którą szliśmy, prawdopodobnie stanowiliśmy trudny przypadek do identyfikacji narodowości. Sklepikarze zaczynali zaproszenie do ich sklepiku bądź od pytania: Where do You come from? lub pytającym stwierdzeniem: Ruski? Maciek podobnie jak większość polskich marynarzy nie lubił być mylony z Rosjanami i trochę złośliwie gdy padało: Ruski?, odpowiadał: Eskimo. Prawdopodobnie sklepikarze pierwszy raz w życiu spotkali takie dictum bo zapominali, co do nich nie podobne, języka w gębie i pozwalali nam odejść bez dalszego nagabywania.

Damska żółwia
W tej samej Casablance, na redzie portu zwykle podpływały miejscowe łodzie oferując różne drobne przedmioty do sprzedaży, kupna lub wymiany. Arabowie mieli nieźle opanowany język polski. Każdego Polaka tytułowali Stasiu. Popełniali jednak charakterystyczne błędy np. związane z odmianą na rodzaje żeński i męski. Tak więc padały określenia: damska żółwia, nowa buta, stara koszula, stara sandały, itp. Osobiście mnie, zdarzyła się trzykrotnie, jak w dniu świstaka, taka sama konwersacja z podpływającą łodzią: Stasiu damska żółwia chcesz? … Nie … A co, żona nie pozwala? … Tak …



  PRZEJDŹ NA FORUM