Utrata łączności z jachtem "Little Lord"
Niemiecki jacht bez zabezpieczenia ratunkowego ... ha ha ha !!!

WSZYSTKIE D-jachty czarterowe (nie mówiąc juz o jachtach własnych) są wręcz NADMIERNIE wyposażone we wszelakiego rodzaju gadżety radiokomunikacyjne i ratunkowe.

Wynika to przede wszystkim z odpowiedzialności armatora i OBOWIĄZKU posiadania takowych w żegludze w rejonach A1+.
Radiotelefony z DSC to dzisiaj podstawa komunikacji na morzu. Nie podlega to dyskusji!. obowiązek nasłuchu na kanale 16 !!!. Radiotelefon MUSI być zarejestrowany i mieć "wklepany" numer MMSI przynależny jednostce.

Można nie zgłosić jednostki do przeglądu PRS (tej poniżej 15m), ale armator ponosi pełną odpowiedzialność za załogę i ew nieszczęśliwe przypadki (wraz z ew kosztami SAR'u) których koszty są niebotyczne !!!

Poza tym przykład dosyć zabawny: Jacht opuszcza port. Podsalingowo ma zawieszona chorągiewkę państwa docelowego. W tym momencie powstaje obowiązek powiadomienia bosmanatu (kapitanatu) o porcie docelowym, ETA, załodze etc. Jak ma to zrobić nie posiadając radia?? Jeszcze zabawniejsza sytuacja na podejściu do portu docelowego ... wesoły.

Przykłady można mnożyć . Współczesna żegluga (również ta jachtowa) wymaga!! posiadania zabezpieczenia w postaci środków ratownictwa i radiokomunikacji).

MoŻna tez pływać tak. Rosjanie (nomen omen spotkani przeze mnie w Mindelo na Cabo Verde...wesoły )



ALE ONI TEZ MIELI RADIOSTACJĘ DSC... !!!

73 dla Kapitanów (SP1ST), Chief'ów (SP5WA) i kolegów ex & bieżąco pływających... wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM