Utrata łączności z jachtem "Little Lord" |
Artur, witam, Kolega Błażej SQ3TGV wyraźnie napisał żeby nie przeszkadzać, jeśli się nie ma istotnych związanych ze sprawą informacji, co zresztą jest prawidłowe w czasie prowadzenia akcji poszukiwawczej czy już ratunkowej. Pisanie o jakiś beaconach PLB, kobiecie jako przyczynie problemów, braku telefonu sat czy innego wyposażenia, poprawianie Konwencji STCW w chwili kiedy czyjeś życie jest zagrożone jest moim zdaniem bardzo niestosowne. MRCC Bremen zapewne wysłał już odpowiednie komunikaty do wszystkich jednostek pływających będących w rejonie ostatniej, znanej pozycji jachtu Little Lord. Załogi tych jednostek są zobowiązane /zgodnie z procedurami i dobrą praktyka morską / do wzmożenia obserwacji wzrokowej i elektronicznej. W tym rejonie /Wyspy Zielonego Przylądka/ przebiegają szlaki żeglugowe, także jest tam stosunkowo dużo innych statków. Kapitan statku który nawiąże kontakt z jednostką znajdującą się w niebezpieczeństwie musi jej pomóc, powiadomić MRCC. Zmienia się status akcji z Search na Rescue. Na wszystkie te działania są procedury. Załoga szkieletowa jachtu to nie są "ludzie z ulicy" zwłaszcza jego kapitan, który ponosi odpowiedzialność za pasażerów, załogę i jacht. Musi mieć odpowiednie uprawnienia, także te dotyczące procedur awaryjnych. Jacht musi być stosownie wyposażony w środki ratunkowe stosowne do rejonu żeglugi. Jest para amerykanów, którzy żyją między innymi dzięki mojej osobie. Gdyby nie nasz statek oni nie dożyliby następnego ranka. Pozdrawiam |