Utrata łączności z jachtem "Little Lord"
    SQ5W pisze:

    To nie maja telefonu satelitarnego na pokladzie?(...)najtańszy tel satelitarny kosztuje 2500pln z VAT. Zważywszy, że Niemiec zarabia około 3 razy więcej od Polaka to na nasze zarobki taki telefon powinien kosztować 800pln. Już pomijam fakt, że ktoś kto wypływa w taki rejs nie zarabia najniższej krajowej


Poruszył Pan bardzo ciekawą kwestię. Wychodząc od samego Telefonu Satelitarnego: To nie jest do końca tak, że najtańszy telefon kosztuje X. Z telefonami satelitarnymi jest tak, że dane konstrukcje przystosowane są pod konkretnego operatora. I różni operatorzy mają odmienne ,,zasięgi" - Taka np Thuraya świetnie się sprawdzi na bliskim wschodzie ale już bardziej na Północ niekoniecznie. Jest właściwie tylko jeden operator telefonii satelitarnej, który oferuje zasięg naprawdę globalny - nazywa się Iridium Mobile. Najtańszy model od tego operatora Iridium 9555 to koszt około 4000 PLN za goły aparat telefoniczny bez certyfikatu odporności, za nowszy model Iridium 9575 przyjdzie już zapłacić od 5100 PLN do 6800 PLN zależnie od tego, czy chcemy posiadać certyfikat odporności czy nie. Natomiast sam telefon satelitarny to nie jest wszystko. Gro kosztów jest generowane przez ,,plany taryfowe" - aby móc rozmawiać przez ,,satelite" trzeba wykupić specjalną usługę u danego operatora (limit minut) Cennik Taryf Iridium
Natomiast oczywiście telefonu satelitarnego nie trzeba kupować na własność - zawsze można go wynając płacąc relatywnie niewielkie pieniądze(np. T-Mobile oferuje taką usługę ale tylko Thuraya). Przy dłuższym wynajmie jednak bardziej opłacalnym jest zakup, gdyż koszt nam się dość szybko zamortyzuje.
Ale...
Jak wspomniałem poruszył Pan dość ciekawą kwestię - mianowicie wyposażenie jachtu rekreacyjnego. Prawda niestety jest taka, że gro żeglarzy stoi na stanowisku: ,,Jak nie trzeba mieć, to ja u siebie na pokładzie nie będę miał bo po co". Niestety na przykładzie Polski można powiedzeć, że fakt iż np. Ustawa o Bezpieczeństwie Morskim nie obejmuje niektórymi ważnymi swoimi zapisami jachtów rekreacyjnych o długości do 24 m , czyli wszelkiej maści Bavarii, Sasanek, Delphi i innych wynalazków - słowem żeglarzy rekreacyjnych. I tak nie istnieje przepis, który by nakazywał właścicielowi lub armatorowi polskiego jachtu rekreacyjnego do 24 metrów posiadanie na pokładzie np. Radia, Radaru, redundantnych środków łączności - jak wspomniany telefon satelitarny, czy nawet tak podstawowych spraw jak kombinezony ratunkowe czy środki gaśnicze. To wszystko jest niestety dobrowolne i żeglarze bardzo ochoczo rezygnują z umieszczania tego sprzętu na pokładach swoich jednostek - zwyczajnie z oszczędności bo dobry sprzęt to swoje potrafi kosztować a często jest też tak, że co pewien czas warto by go było wymienić a to są koszty, koszty i jeszcze raz koszty.
Jeszcze jedną nie mniej istotną sprawą a może nawet wręcz kluczową jest kwestia odpowiedniego wyszkolenia żeglerza, wyrobienia w nim pewnych nawyków i umiejętności działania w sytuacji stresowej.
Istnieją specjalne szkolenia które pozwalają przećwiczyć np. procedury ewakuacji z jednostek pływających, pierwszą pomoc, zasady przetrwania w wodzie czy podstawowe umiejętności gaśnicze - Są one prowadzone wedle kursów modelowych IMO i skierowane są głównie do marynarzy floty handlowej ale żeglarze też w tym mogą uczestniczyć (popularnie i wadliwie nazywa się to ,,Zintegrowany kurs bezpieczeństwa wg konwencji STCW". Tutaj znów wielu żeglarzy jest zdania, że to są szkolenia nie potrzebne, zbyt drogie i ogólnie nie przydatne - ponadto w Polsce można je odbyć tylko w Gdyni lub Szczecinie a to wymaga dojazdu i noclegu - stąd wiele osób nigdy tego typu szkoleń nie odbywa. Osobiście brałem udział w czymś takim(i te osoby, które kiedykolwiek miały coś z zawodowym pływaniem wspólnego również) i powiem tak:
- kurs Indywidualnych Technik Ratunkowych moim zdaniem powinien przejść każdy, kto w jakikolwiek sposób gdziekolwiek chce wypłynąć - bez znaczenia czy jako marynarz , żeglarz, czy ,,załogant" - zwyczajnie dla własnego bezpieczeństwa warto poznać pewne procedury w kontrolowanych basenowych warunkach, przywdziać raz czy dwa kombinezon, skoczyć do wody...to pomaga przygotować się na to co może nas czekać na morzu w razie W. Niestety i tutaj jest dobrowolność...miejmy nadzieję, że załoga ,,Little Lord" ma te zachowania awaryjne przećwiczone oraz, ze dysponuje odpowiednimi kombinezonami/tratwą.


  PRZEJDŹ NA FORUM