"Taka była polska elektronika"
Pamiętam swoje pierwsze UDANE naprawy. Bo do tej pory psułem lub zakłócałem wszystkim w koło. RAID - takie radio samochodowe. Dostałem od kumpla jako " nie do naprawienia z braku schematu" ale potem dałem radę. Miałem "kumpla" naprawiacza urządzeń który mnie "ratował" częściami za ciężka kasę. Pan Stasiu ( nomem omen - nie mylić ze Staśkiem z forum) był ( bo już nie żyje - rak) barrrrrdzo dumny ze swego zawodu a jeszcze bardziej ze swej wiedzy dał mi ten schemat mówiąc że rajdów ma kilka. Cztery wieczory siedziałem nad tym pudłem ale dałem radę. Potem jako ze długo dojeżdżałem autobusami PKS naprawiałem Kolegom kierowcom Safari 2 , potem jakieś Safari 2A z plusem na masie. Safari 2 było wspaniałym radiem bo można było zamieniać plus z minusem na obudowie. Tego już w Safari 5 nie dało rady. safari 5 a Safari 5A to była duża różnica. Ale pasmo 49 metrów odbierało RWE jak trzeba na każdym jednym typie. Potem miałem do czynienia z radiem typu Akropol i wkur* tranzystorem 2 SK 41 który ZAWSZE po trafieniu radia do ZURiTu był albo uszkodzony albo wyjęty! Po prostu nie było zamiennika ani nawet nowych. Jak były nowe sztuki to WPHW dostawał zawsze za mało i były tak kosmicznie drogie że głowa boli. A pracownicy... jak jakiś Akropol leżał za długo potrafili wyciągnąć z drugiego aby tamten "wypchnąć" do klienta. Z resztą... ja zawsze miałem dobre układy z ZURiTem. Czy to opornik, czy to jakaś lampa, zawsze dawało się załatwić. I to za jakieś ludzkie pieniądze, inaczej ja u P. Staszka ( wieczny pokój) - facet jak zapier* cenę za starą lampę to się odechciało robić z gościem interesy. Poza tym miałem juz odbiornik USP i byłem bardzo zadowolony bo wykorzystując drut fosforobrązowy i pobliskie drzewa miałem antenę Long Wire 160 metrów. Ależ to chodziło! Potem miałem OK 102. Jeszcze lepszy! Nikt mi nie powie że Polacy nie potrafili zrobić niczego dobrego. Wierutna bzdura ! Potrafiliśmy i potrafimy. bardzo szczęśliwy cool


  PRZEJDŹ NA FORUM