Muzeum broadcastingowe
Stacja nadawcza Voice of America
    rad_n pisze:

    Koszty utrzymania takiego "żywego muzeum" są wysokie. Albo ci, którzy chcą to oglądać, są w stanie takie muzeum utrzymać (chociażby płacąc za bilety) albo państwo musi do tego dokładać z naszych podatków (zabierając kasę innym). W USA takie zabytki są najczęściej w rękach prywatnych kolekcjonerów, a jeśli są w w rękach administracji państwowej, to na siebie zarabiają.
    Przykładem w Polsce jest Muzeum Techniki w PKiN - jest kupa fajnego szpeja ale muzeum nie umie tego "sprzedać" (marketingowo, czyli przyciągnąć dużą liczbę odwiedzających) i się sukcesywnie zadłuża. Albo zajmie się tym ktoś, kto ma pojęcie o współczesnych realiach marketingowych i postawi muzeum na nogi, albo lepiej to sprzedać kolekcjonerom-pasjonatom (choćby i z USA), bo trzecia możliwość to sukcesywne zaniedbania w należytej konserwacji eksponatów (ze względu na koszty) i docelowo "zmielenie na złomie".


Masz słuszną rację w większej połowie. oczko
"Kultura" pisana z dużej litery, obojętnie czy duchowa czy materialna,
to jest coś co nabywa się najwcześniej dopiero w trzecim pokoleniu.
Dawno temu udzielałem się w Warszawskim Muzeum Techniki. W dziale radiotechniki.
Za czasów DZIAŁAJĄCEJ w akwarium na półpiętrze wielkiej szklanej szafy z 2 x GU-81. :-)
Zdążyłem poznać zarząd muzeum, będącym w większości kościanymi dziadkami dorabiającymi do profesorskich emerytur. Jak cały zresztą zarząd PKiN. Ci ludzie będą się bronić do upadłego przed wprowadzeniem zarządu menedzerskiego, bo tylko to może dać muzeum samofinansowanie. Będą chcieli udowodnić swoją niezbędność, nawet kosztem wyprzedaży eksponatów.


  PRZEJDŹ NA FORUM