[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Mieszanina
Ekipa montażowa działała bardzo szybko. To, co staremu zajmowało kilka dni, oni zrobili w cztery godziny. Chłopaki odpoczęli chwilę i wskazali na małą yagę na WARCe, z której już rzadko korzystamy. W sumie czemu nie. Przyniosłem dokumentację, przeczytali, weszli na górę z narzędziami i bardzo szybko tę antenę zdemontowali. Sprawdziłem złącza, dokręciłem poluzowane śruby i oczywiście wyczyściłem przy pomocy genialnego wynalazku. Potem mama zrobiła obiad i nakarmiła dziesięć głodnych gąb. Dyskusja przy obiedzie dotyczyła oczywiście konserwacji.
- Dobrze byłoby te narażone elementy jeszcze czymś zabezpieczyć. Aluminium się dobrze trzyma ale wkładki izolacyjne i kable to już nie bardzo.
- Faktycznie by się przydało. Ale ja nie mam czym tego pokryć, taśma samowulkaniuzująca owszem jest, ale potrzebujemy czegoś lepszego.
- A może syn Kazika nam pomoże?
Staremu nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Wstał od stołu, poszedł do telefonu, zakręcił korbką. Syn był w domu, przyjechał wczoraj i przyjdzie za pół godziny.
Zjedliśmy, mama przyniosła deser, zrobiłem herbatę i kawę. Właśnie zapukał syn sąsiada. Zaprosiliśmy, podziękowaliśmy za fantastyczny wynalazek i przedstawiliśmy problem zabezpieczenia powierzchni przed wpływami atmosferycznymi. Pomyślał chwilę, coś mówił o jakiś tridekanach i tetradekanach, cykloheksanie i podobnych zaklęciach. Zjadł ciacho, wypił kawę i poszedł do szopy, gdzie podobno od lat miał swoje laboratorium. Wrócił z małą buteleczką i drugą trochę większą.
- Najpierw wyczyść tym niby spirytusem. Potem pokryj te elementy z buteleczki numer jeden, niech to wyschnie, a potem tym z dużej butelki. Ale uwaga, bo to śmierdzi i to tak dość konkretnie. Nie domyjesz się, nakładaj pędzelkiem. Pamiętajcie, nie wolno zmieszać obu razem i dodać tego spirytusu, bo wybuchnie. Naprawdę!
Podziękowaliśmy serdecznie. Syn Kazika pierwszy raz widział zdjętą z masztu antenę, dziwił się, że to jest takie wielkie. Pomógł nam to wszystko zakonserwować. Chwila szybkiej pracy na dole i zaraz potem ekipa rozpoczęła montaż. Wbrew popularnemu dowcipowi nie zostały nam żadne nieużyte części, bo stary zrobił dokumentację, w której opisał wkręcanie każdej śruby.
Czynność dwudziesta: wkręcenie śruby em osiem do profilu czterdzieści dwa z użyciem dwóch podkładek numer dwanaście i trzynaście oraz nakrętki numer osiem, dokręcenie momentem 15 niutonometrów. I tak dalej, aż do czeklisty.
Ostatnie sprawdzenie, parametry są w porządku. Towarzystwo pojechało do domu odpocząć. Nie wiem kto był bardziej zmęczony – oni od pracy na wysokości czy moja mama od robienia obiadu na całą zgraję wygłodniałych gąb.
Zdjęliśmy liny zabezpieczające, powiesiliśmy wzdłuż masztu, odblokowałem hamulce i stary obrócił antenę na USA. Akurat było słychać kilku Jankesów, antena działa. Cały czas po głowie chodziła mi jednak ta wybuchowość diabelskiej mieszaniny. Wziąłem trzy butelki, wyszedłem na zewnątrz i nalałem na blaszkę dosłownie po kilka kropli. Gdy dodałem tego nowego spirytusu nagle zaczęło dymić i jak huknęło!
Stary wybiegł z chatki z przerażeniem w oczach.
- Co się stało, lampa czy wzmacniacz?
- Nic tato, to tylko wynalazek syna Kazika. Ten spirytus to ma moc.
Ja już wiem z czego zrobimy petardy na sylwestra.


  PRZEJDŹ NA FORUM