[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Dowcip usłyszałem od kolegi, widocznie jest bardzo popularny. Chciałem najpierw pojechać Tuwimem i dodać, że wyłowił "słonia, niedźwiedzia i dwie żyrafy" ale zostawiłem tak, jak kumpel opowiadał. Suchar, nie suchar, dobry.
A teraz nieco poważniejszy temat, czyli:

Konserwacja
Razem z jesienią nieubłaganie zbliża się termin planowej konserwacji największego stackera na dwudziestkę, zwanego popularnie osączarką. Stacker jest wielki, kiedyś demontaż jednej z anten na wieży zajmował nam cały dzień. Ojciec z racji na zdrowie nie będzie już śmigał po kracie, ja do tego się nie nadaję, bo mam problemy ze wzrokiem. Koledzy pomogą. Przyjechała do nas ekipa z zaprzyjaźnionego klubu. Czterech krzepkich ludzi zabrało się szybko do roboty, widać, że mają doświadczenie z codzienną pracą przy stacjach bazowych i innych podobnych rzeczach. Rozłożyli sprzęt, zapoznali się z dokumentacją wieży i anten, zmierzyli prędkość wiatru i zaczęli zakładać swoje uprzęże. Stary oczywiście zaczął komentować:
- Dobra robota. Kiedyś, gdy robili elektryfikację wsi, to każdy elektryk miał taki parciany pas i miał go przypinać. A jak nie założył sam od razu, to majster brał pas i tego montera lał tym pasem po zadku. O siebie dbać trzeba. Niejeden z masztu spadł, tragedia była, ludzie ginęli.
Chłopaki szybko weszli na kratę i zgodnie z instrukcją rozpoczęli demontaż. Kolejne kilogramy aluminium jadą powoli na dół. Winda pracuje, zdjęli już połowę instalacji. Ojciec się trochę martwi, bo to jednak wysoko jest, a do takich zadań trzeba mieć zwinność małpy i siłę słonia. Albo doświadczenie, wyposażenie i zgrany zespół. My mamy to drugie.
Nagle przerwa, wszyscy schodzą z kraty. Za duży wiatr. Przynosimy im gorącą herbatę. Szkwał krótko trwa, ale jest dokuczliwy. Przyszedł sąsiad Kazik i pomaga nam przy układaniu rur anten. Ja w tym czasie oglądam elementy zasilania wibratora górnej anteny. Zwęglona izolacja daje do myślenia.
- Ta konserwacja była konieczna – powiedziałem.
- Trzeba nam to przed ostatnimi zawodami zrobić, pewnie taśma się niedowulkanizowała, zaciągnęło wilgocią i jak pojechałem z potworka, to może trochę się zaiskrzyło.
- Ładne mi trochę. Zwęglone grubo, tam się musiało solidnie jarać. Że też tego nie było widać na miernikach. Albo nikt nie zauważył.
- Somsiedzie, jam to po wieczornym udoju widział, tam sypało iskrami jak ze spawarki. Pomyślałem, że sąsiad wszedłeś na górę i naprawiasz coś na wieży. Mi wtedy przy sobocie zardzewiałą rurę przy przyczepce wygięło, pomyślałem, że tam taka sama rura się zepsuła. A w telewizji wtedy coś też burczało, to ja pomyślał, że to od tej spawarki.
- Kazik, trzeba było powiedzieć, korbką zakręcić.
- A co ja tam będę głowę zawracać. Na weterynarza do krowy żem czekał, mućkę cosik niedobrego napadło pół nocy ryczała.
- Ale w dzień mogła odespać.
Stary nie mógł, bo cały ten czas brał udział w zawodach.


  PRZEJDŹ NA FORUM