[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Kluczowanie
Ojciec od dawna ma dość zawodów o grawerton i złote gacie sołtysa. Ostatnio zasmakował w zawodach azjatyckich.
- To dlatego, że do takich zawodów potrzebna jest stacja, która ma kopnięcie, a nie tylko drut rozwieszony do sławojki.
Maładiec nie pozostał dłużny:
- Kiedyś nadawałeś z takiej anteny i masz porównanie, rozumiem.
W ojca jakby piorun strzelił. Gdyby nie młodzież w okolicy, to pewnie powiedziałby mu parę słów od serca albo spod wątroby. Pomyślałem, że nie można denerwować bardziej starego, bo i tak ma nerwy jak postronki. Przygotowania do zawodów i tak mu przynoszą wystarczająco dużo stresu. W trakcie ostatnich testów okazało się, że nie działa bardzo ważna rzecz – kluczowanie nadajnika z programu logującego. Ojciec podejrzewał jakąś aktualizację programu albo Windowsów. Diabli wiedzą co jeszcze.
- Bo oni tak mają, nie odpalisz logu jeśli masz starą wersję. No to zaktualizowałem, do tego doszło coś ze sterownikami po aktualizacji Windowsa. I teraz nie działa. Co za badziewie teraz robią, no!
Jeden z młodzików, który jakimś nadzwyczajnym zmysłem potrafi zmusić niejeden komputer do pracy, przyjrzał się temu programowi. Coś przestawił tu i tam. Program niby kluczuje, diodka miga, ale nie działa.
- Modem się dogaduje, CAT działa. Ta diodka miga, a to znaczy, że coś z siebie wydziela.
Na to Maładiec:
- Tak. Tę odrobinę światła, która denerwuje operatora.
Zastanowiłem się. Może młody ma rację?
Ojciec stwierdził, że czeka go wymiana modemu i tyle, ale nie zdąży przed zawodami i w ogóle my mu wszystko psujemy.
Już miałem wyjść i sobie pójść, niech ojciec ochłonie, ale postanowiłem sprawdzić modem. Odkręcam wtyczkę, a tam…urwany przewód.
No ładne rzeczy.
Stary natychmiast zaczął wsiadać na nas:
- Bo wy to szacunku nie macie dla sprzętu, wszystkim kręcicie, jak ja tego nie lubię. Nic z wami nie można zrobić!
Poczekałem, aż się wygada i spytałem się kto przestawiał transceiver na stole. Bo nas nie było dwa tygodnie. Zatem pretensje powinien skierować w inną stronę. Przewód szybko podlutowałem.
- Ja wiem, to wszystko przez myszy. Przegryzły mi kabel.
- Tak, niewątpliwie. Wewnątrz wtyczki.

Naprawione. Ojciec zrobił sobie drugą kawę i z uśmiechem ją pije, ja odkręciłem antenę na USA i w ramach testów wołam trochę wujców. Nadal jednak mam wątpliwości, bo wzmacniacz tranzystorowy sygnalizuje wyższy SWR niż zwykle, wzmacniacze lampowe stroją się przy innych nastawach kondensatorów. Dziwne. Poszedłem po nitce do kłębka i w końcu znalazłem. Zawołałem ojca i pokazuję mu dwa kable obgryzione przez szczury.
- To przez was, to wyście przez dwa tygodnie nie bawili się z kotami, koty w deszcz nie wychodziły z domu i nie upolowały szczura, który opędzlował to wszystko. Wszystko przez was! Znowu muszę to naprawiać!

Ba, ja już znam przyczynę awantury. Jest jak w tym starym dowcipie, gdy facet wrócił późno w nocy do domu po jedenastu piwach, a jego żona wypiła w tym czasie dwie kawy. I od tej kawy awantura. Chyba całe zawody będą pod górę. Trzeba będzie ojca przestawić z kawy na herbatę.


  PRZEJDŹ NA FORUM