Zawody o Statuetkę Małego Powstańca -> dziś, 30 września |
W zawodach wzięliśmy udział klubowo i całkiem fajnie wyszło. Co do tematu przewodniego Musze się nie zgodzić z Kolegami. To że PW nie było najlepszym rozwiązaniem - jasna sprawa. Ale było i ludzie (i starsi i młodzi, i mający broń i nie mający, i AK-owcy i pacyfiści) równo ginęli. I pamięć im się należy. Ale zawody (w moim rozumieniu) nie dotyczą bezpośrednio PW. Są w rocznice odsłonięcia Pomnika. Pomnika na który harcerze ogarnęli zrzutkę i udało im się zebrać potrzebne środki. jak pisze Wikipedia ok 1 mln zł. A co do dzieciaków z bronią. A kimże są obecni harcerze. To młodzież która w czasie pokoju pomaga tu i tam. Ale gdyby (odpukać) wybuchła u nas wojna - na szeroką skalę. Jaka byłaby różnica czy owe dziecko (choć jak już wspomniano dzieciom nie dawano broni) ale nastolatek będzie miał w ręku radiostację, defibrylator, czy kałacha. A może będzie umiał świetnie operować dronem. Chodzi mi o to że punkt widzenia zależy od punktu siedzenie i od stanu rzeczywistości wokół nas. Co do samych zawodów - przypomnę za organizatorami - upamiętniają co roku rocznicę odsłonięcia Pomnika Małego Powstańca która to miała miejsce 01.10.1983 roku. Na koniec kawałek wywiadu z historyk dr Katarzyny Utrackiej: "(...) Mit walczącego dziecka Pomnik Małego Powstańca to kolejny symbol powstania, ale także - jak zwróciła uwagę historyk - pewien mit. Monument przedstawia kilkuletniego chłopca w spadającym mu na oczy hełmie niemieckim, a także z bronią w ręku. Tymczasem przed wybuchem powstania warszawskiego przyjęto, że młodzież do 18 roku życia nie będzie brać udziału w walce. - Dzieciom nie pozwalano walczyć, nawet nie pozwalano zbliżać się do barykad. Poza tym brakowało broni dla doświadczonych żołnierzy, więc tym bardziej tej broni nie dawano dzieciom - podkreśliła historyk.(...)" |