Radio w filmie
Trochę sprzętu radiowego, sporo elektroniki (włącznie z działającym oscyloskopem włączonym na prostokąt, jakby na sygnał kalibracji?), dwa klucze... i prawdziwa telegrafia!

On the beach czyli Ostatni brzeg.
Dość istotna scena z filmu - okręt podwodny odbierał dziwne sygnały telegrafią, podobno wszyscy ludzie zginęli ale skądś się te sygnały brały. Przez peryskop widać było San Francisco, miasto wymarłe, wzdłuż Van Ness Ave nie ma żadnego ruchu, to samo Fillmore Street, przy Hyde ani Leavenworth również nikogo nie ma. Zaparkowane samochody ale nie ma żadnych ludzi, żadne statki ani kutry nie płyną. Żaden samochód nie jedzie przez Golden Gate. Jeden z marynarzy ucieka z okrętu, chce spędzić swoje ostatnie dni w SFO.
Sygnały skądś dochodzą. Po dopłynięciu na miejsce marynarz ubrany w strój hermetyczny z aparatem oddechowym wyszedł na poszukiwania.

Zagląda przez okno, w tle autentyczne maszty anten Bolinas Radio/KPH.


Wchodzi, za nim prawdziwy patch panel przełączania nadajników telegraficznych, prawdziwy diplekser, odbiornik na długie i 500kHz firmy RCA:


Odbiornik kontroli emisji i przełącznik relacji:


Driver nadajnika firmy Henry:


Nieznane mi urządzenie, prawdopodobnie nadajnik telegraficzny, w stylu przypomina Marconi lub RCA


Zdjęcia zrobiono w prawdziwej stacji brzegowej Bolinas Radio/KPH!

Wszystko się wyjaśniło - sznurek od żaluzji zaczepił się o klucz telegraficzny, przechylona butelka Coli obciążała klucz, a wiatr zrobił resztę. Marynarz zdjął butelkę, odczepił sznurek i bardzo ładnie nadał informację o tym, co zastał. Radiooficer na okręcie zapisał tę wiadomość na maszynę do pisania, kapitan wyjął kartkę jeszcze przed końcem depeszy, ale R/O nadal zapisywał...

edit - w książce sygnały były emitowane przez nadajnik w szkole radiowej Navy w Puget Sound, na południe od Seattle. To by wyjaśniało dlaczego tyle starego złomu się załapało na plan. Nadajniki jednak były prawdziwe, zdjęcia nakręcono miedzy innymi w KPH.


  PRZEJDŹ NA FORUM