Egzamin na klasę C
lekko się pogubiłem :)
    SP1AP pisze:


    Ktoś młody zaczął chodzić do klubu łączności np LOK i połknął tam bakcyla prowadzenia rozmów z innymi krajami.
    Zapragnął gorąco robić to samo wiedząc, że tamci koledzy mają prywatne pozwolenia radiowe i znaki wywoławcze.
    Jest niegłupi, studiuje 5-ty rok medycynę i ma do tego talent, ale z elektroniki nie tylko że nie ma żadnej wiedzy, ale jeszcze gorzej, bo jakoś go to wcale, a wcale nie pociąga. W rezultacie ledwie potrafi prawidłowo podłączyć akumulator w swoim samochodzie.
    Próbuje zdobyć wiedzę elektroniczną z książek, ale jak wspomniałem, ten temat absolutnie mu do zrozumienia nie pasuje.
    Co ma zrobić taki "zarażony" krótkofalarstwem nowy pasjonat by móc uprawiać je czynnie, skoro idiotyczny wymóg posiadania wiedzy technicznej mu to uniemożliwia???


Nasz problem polega na tym że te pytania które mają sprawdzić znajomość radioelektroniki... nie sprawdzają tego co mają sprawdzać.
Ale wróćmy do Twojego przykładu.
Pasjonat pluje w sitko. Robi łączności.
Dostał licencje i zaczyna tworzyć swoją stacje. W internecie szuka anten. Jedna z nich ma zysk 5dbd druga 5.15 dbi. Którą z nich ma wybrać? No wiadomo tą lepszą co ma większą cyferkę w parametrze zysk!
Wziąć zwartą dla prądu stałego czy nie?
Potem radio. Ono ma jakieś tam przemiany, jakieś tam pośrednie. Podane są różne częstotliwości. Lepiej jak jest niska czy jak jest wysoka? A filtr? Szerokość filtra to wiadomo co to jest ale zbocze? A czemu są do mojego radia dwa takie same filtry ale na obie pośrednie? Mam kupić dwa żeby działało czy wybrać jeden? Który?
Co to jest 1W EIRP? I czym się różni od jednego wata "normalnego". Czemu jak daję o połowę więej mocy to nie mam o połowę więcej esów u korespondenta?
Nasz student tak czy inaczej musi zdobyć tą wiedzę. I ją zdobędzie tylko może się to okazać kosztowne.

Podobnie jest z żeglarstwem. Znałem gościa który oddał mi podręcznik "vademecum żeglarstwa morskiego" stwierdziwszy że "tam jest za dużo cyferek a on jest humanista". Potem się dziwił czemu jacht nie chce płynąć... a na koniec utopił wiadro bo przy zapieprzaniu 9 węzłów nabierał wody do tegoż wiadra trzymanego w jednej ręce ("ale czemu mi to wyrwało???!").

    SP1AP pisze:


    Dla mnie osobiście idiotyzmem jest określanie słowem "radioamator" człowieka posiadającego rozległa wiedzę techniczną z dziedziny projektowania, konstruowania i budowy urządzeń elektronicznych. Bo dla mnie to już nie jest amator, dla mnie to jest profesjonalista.


Bo nie rozumiesz znaczenia słowa.
A słowo pochodzi z łaciny i oznacza w niemal dosłownym przekładzie "miłośnik".
Amator to ktoś kto zajmuje się czymś z zamiłowania do tego a nie do kasy którą z tego ma.
Amatorzy są w większości dziedzin znacznie lepsi od profesjonalistów.
Bo dla profesjonalisty ma działać. Dla amatora ma działać idealnie. On to kocha i będzie dopieszczał a profesjonaliście wystarczy rozsądne działanie.
Ostatnio zetknąłem się z tym przy ŚDM. Rozbieżność w pojmowaniu "anteny o dużym zysku" między mną a profesjonalistami z pogotowia była ogromna.
Popatrz na amatorów robiących norze. Na amatorów wykonujących fotografie w dawnych technikach i ich wiedzę. Albo na amatorów programistów (tak zwaną demoscenę) to goście którzy wyciskają z komputerów więcej niż się projektantom tychże wydaje możliwe.

To samo dotyczy słowa hacker. Również mamy niezrozumienie bo definicja rzeczywista różni się od potocznej. Tak samo mamy ze słowem "teoria" i naukowcy mają z tym potworny problem.


  PRZEJDŹ NA FORUM