Krótkofalowiec za granicą "Problemy ze służbami"
[quote=HF1D]
    SQ9NFI pisze:

      HF1D pisze:


      1. Co zrobisz gdy ambasada powie "my nie jesteśmy od tego"?. To autentyczna odpowiedź po śmierci obywatelki polskiej. Chcesz? To mogę wymienić nazwisko konsula bo złożyłem skargę do MSZ.


    Różnica między nami jest taka, że ja nie zakładam z góry niekompetencji wszystkich urzędników. I jestem przekonany, że skoro po to są żeby pomagać rodakom w danym kraju to pomogą.



Ja też nie zakładałem........ Po całonocnej podróży i wcześniejszym dwudniowym kontakcie z konsulem, pierwsze kroki po przyjezdzie do Budapesztu skierowałem do ambasady RP, gdzie byłem umówiony na godzinę 9.00.
I co? Zonk.
"Państwo na 9 są umówieni? A my dzisiaj pracujemy od 12. Nie, konsul nie przyjezdza nigdy tak wcześnie"........

Dalej nie będe cytował.
O przygodach z panią konsul w Sztokholmie to szkoda pisać. Była zbyt zajęta składanie protestów do organizatorów konkursu Eurowizji, żeby zająć się sprawa jakiegoś polskiego obywatela.

Bardzo dobrze Johann napisał, że ambasada budzi się gdy niedoszły premier zostaje wyprowadzony z samolotu i krzyczy "Niemcy mnie biją".

Co do reszty, nie kwestionuje tego co napisałeś, ale generalnie życzę Ci, abyś nigdy nie musiał pokładać wiary w przedstawicielstwo RP za granicą, ponieważ z nielicznymi wyjątkami RP ma obywatela gdzieś.[/quote]


HF1D.

Jurek, nie będę kwestionował Twojego negatywnego doświadczenia z konsulem, ja natomiast byłem naocznym świadkiem takiego wydarzenia :
Statek bandery panamskiej na który byłem zatrudniony, oficerowie byli Polakami natomiast załoga była narodowości filipińskiej stał na stoczni w Szanghaju.
C/E ewidentnie dał d... narażając armatora na bardzo duże koszty. Decyzja armatora mogła być tylko jedna: wszyscy oficerowie/Polacy jadą do domu(ja miałem już koniec kontraktu wiec mi to było totalnie obojętne)z tym że C/E jedzie na własny koszt, reszta na koszt armatora.
No i zaczęło się: co ten człowiek nie wyrabiał żeby tylko nie jechać na własny koszt ???? Poruszył niebo i ziemię(C/P,ITF, policję), nic nie pomogło. Decyzja armatora pozostała bez zmiany.
Ktoś jemu podpowiedział że w Szanghaju jest polski konsulat. Sprowadził na burtę konsula i konsul po odbytej rozmowie z armatorem rozłożył ręce : jedzie pan do domu na własny koszt. Konsul poszedł na rękę straceńcowi i za pieniądze konsulatu kupił jemu bilet do W-wy. Należność miała być zwrócona do MSZ w ciągu 14 dni w pln.
Konsul przyszedł Polakowi za granicą z pomocą i to wielką. Nigdy nie należy jednego negatywnego przykładu przypisywać całej służbie konsularnej.

Dodam na marginesie że rzeczony C/E(emeryt z PLO) już po powrocie do kraju okazał się totalną gnidą(bardzo delikatne określenie) generalnie jako człowiek.
_____________
Greg SP2LIG


  PRZEJDŹ NA FORUM