Fonetyczne literowanie znaków
Moim zdaniem - z jednej strony standard to standard i cenię to, że są ludzie, którzy literują "właściwymi" imionami, ale z drugiej trzeba sobie zdać sprawę, po co się literuje. Po to, by korespondent zrozumiał. Literujemy po polsku prowadząc korespodencję z osobą co najmniej dobrze władającą językiem polskim (a najczęściej z rodakiem - native speakerem).

Jako, że w Polsce się przyjęło literowanie imionami poza niektórymi przypadkami (np. Ygrekiem czy Quebekiem) to w zasadzie obojętnie jakiego imienia użyjemy, rozmówca będzie wiedział o co chodzi (choć są i wyjątki Wanda to W, ale Wiktor już V czy też Ksawery oznaczający X).

Czasem problem może wyniknąć z kimś, kogo podstawowym językiem jest rosyjski. Wówczas Halina może się mylić z popularną Galiną (aczkolwiek Henryk też się pomylić może z Gienrykiem - jednak chyba rzadszym) - tak jak w anegdotce, jak to oficer Armii Czerwonej, prowadząc szkolenie nauczał żołnierzy WP, że wszyscy najwięksi naziści są na literę G (Goering, Gebbels, Gitler, Gimler) oczko

Natomiast jeśli literujemy po angielsku, bardzo często rozmawiamy z kimś, kto włada angielszczyzną gorzej od nas. Jeśli będziemy wyskakiwać z jakimiś egzotycznymi wyrazami, możemy się nie dogadać. Tutaj trzymanie się standardu jest moim zdaniem bardzo ważne.

A przykładem na pewno świecą nasi wschodni sąsiedzi. Mają jeden standard i w zasadzie nigdy nie słyszałem, by jakaś litera była literowana w alternatywny sposób.


  PRZEJDŹ NA FORUM