Nasz PZK po burzeninowym liftingu A.D. 2016. |
rad_n pisze: Nie chodzę, nie jestem katolikiem, ale mniejsza o to. Miałem na myśli to, że Polacy mają specyficzną cechę narodową, porażki rozpamiętują przez trzy pokolenia ale sukcesem (choćby takim jak świetnie funkcjonujące pod względem finansowym SKPO) już nie wypada się chwalić bo to grzech dumy i pychy Gdyby napisał "w SKPO też stara bida" to by było ok, ale że napisał "a dla odmiany SKPO świetnie sobie radzi i PZK powinno brać przykład" to już chwalipięctwo i powód do napiętnowania. Chcesz to sobie chodź w worku pokutnym i piętnuj "chwalipiętów" ale to do niczego nie prowadzi. Na tych piętnowanych przez Ciebie "chwalipiętach" trzeba się wzorować, oczywiście nie w kontekście tego że "się chwalą", tylko w kontekście "co takiego robią, że mają się czym realnie pochwalić". Zamiast wywlekać SP6OUJ jego grzechy do pradziadka włącznie lepiej przyjrzyj się jak on to robi, że jego SKPO sobie radzi. Dla ciebie chwalipięctwo dla niego chwalenie się, dla ciebie pycha dla niego duma, dla ciebie zarozumiałość a dla niego "ktoś musi mieć jaja i to trzymać w kupie", dla Ciebie wyrzucenie z pracy czy klubu "najbliższych" to brak "lojalności koleżeńskiej" a dla niego brak popierania "kolesiostwa" w sprawach zawodowych i organizacyjnych (nota bene jestem taki sam, dla mnie w pracy osobiste relacje nie mają znaczenia, nie ma "kumpli od flaszki", jak się ktoś nie nadaje albo co gorsza przegina i oszukuje licząc na to że "na kolegów się nie donosi", to się bardzo szybko rozczarowuje). Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, porównaj sobie sprawozdania finansowe SKPO i sprawozdania PZK a potem wyciągaj wnioski kto komu lekcji powinien udzielać i kto przed kim pokory nabrać cóż więcej powiedzieć... sama prawda... |