Dobra Praktyka Radiowa
dokument opracowany przez SQ5JRC i SP7V
Czytając dokument ,,Dobre praktyki radioamatora” nasunęły mi się takie oto refleksje:

1. Sprawa tak zwanych ,,okręgów wywoławczych”

Obecnie obowiązujące Rozporządzenie w sprawie pozwoleń radiowych w służbie radiokomunikacyjnej amatorskiej na szczęście nie określa w swej treści sztywnego podziału Rzeczypospolitej na tak zwane ,,Okręgi Wywoławcze”. Dobrze, że nikt nikomu nie ogranicza bezsensownie możliwości wyboru znaku z taką cyfrą, jaką dana osoba sama wybierze. Wreszcie w polskim prawie jest w miarę normalnie a i na szczęście praktyka wydawania pozwoleń jest normalna, nie represyjno-reglamentacyjna. Nie psujmy tego, bo jeżeli tylko zaczniemy jako środowisko coś w znakach mieszać, to tylko na nas się to odbije. A lepiej wcale nie będzie. Ponadto przeglądając niedawno teksty ustaw i rozporządzeń historycznych, które na przestrzeni lat regulowały służbę radiokomunikacyjną w Polsce mogę powiedzieć, że tak zwanych ,,Okręgów Wywoławczych” oficjalnie w ustawach/rozporządzeniach nigdy od 1924 roku po dziś dzień sztywno uregulowanych nie było. Więcej powiem. To wewnętrzne dokumenty Polskiego Związku Krótkofalowców potem Ligi Przyjaciół Żołnierza a potem ponownie Polskiego Związku Krótkofalowców wprowadziły pojęcie ,,Okręgu Wywoławczego”. Ten termin potem ochoczo przejęty został przez odpowiednie urzędy regulujące służbę radiokomunikacyjną amatorską – oczywiście w formie zaleceń wewnętrznych, tak aby przeciętny obywatel miał jak najbardziej to jest tylko możliwe trudny dostęp do ich treści. Taka polityka miała swe odbicie także w tak zwanym ,,Zarządzeniu Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej nr 32.” , które jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności jest nie dostępne w archiwach dziennika urzędowego UKE, na stronach z aktami prawnymi. Właściwie dziś do znalezienia jedynie na prywatnej indywidualnej stronie pewnego krótkofalowca. Więcej o historycznych tekstach ustaw można przeczytać w moim poście do którego link zamieszczam tutaj http://sp7pki.iq24.pl/podglad_posta.asp?id_komentarza=2295502

2. Sprawa znaków – sufiksów

Co niby jest takiego złego w tym, że obecnie ktoś sobie wybierze znak z cyfrą w środku, 4 literowy?? Przecież to nikomu nie szkodzi.
To tylko wymaga od korespondenta większego skupienia nad prowadzeniem łączności – zresztą tak jak przy numeracji okręgów. W końcu i tak najważniejsza jest lokalizacja stacji, którą podaje się podczas łączności. Niestety wszyscy wiemy jak czasem wygląda prowadzenie ,,łączności” na 80m. Wszystko jakby na pamięć.

3. Jeśli chodzi o HF0

Powtórzę już któryś raz z rzędu. Prefiks HF z cyfrą 0 to jest jak zwykły normalny POLSKI prefix z cyfrą dozwolony w służbie radiokomunikacyjnej amatorskiej. Nie ma potrzeby limitować tej kombinacji do znaku HF0POL, który obecnie jest znakiem indywidualnym – wydanym dla mnie na stację w mojej drugiej lokalizacji. TO JUŻ NIE JEST ZNAK STACJI SPECJALNEJ. To jest znak dla pozwolenia kategorii 1. | Sformułowanie ,,stacji pokrewnych specjalnych” wydaje mi się dziwne o tyle, że nie tak dawno temu na tym nawet forum grupa zapaleńców ogłosiła plan uruchomienia z okazji światowych dni młodzieży stacji HF0SDM. Ze strony środowiska spotkali się oni z niesamowicie negatywnymi reakcjami. Widać stacja z okazji światowych dni młodzieży nie jest dość ,,specjalna” dla HF0.

4. Znaki z sufiksami rozpoczynającymi się na litery P, Z, K, Y

Również i tutaj nie istnieje w moim przekonaniu żadna konieczność aby sztywno rozporządzeniem ministerialnym blokować możliwość wydawania takich znaków dla dowolnego wnioskodawcy. Przypominam, że to nie znak identyfikuje, czy stacja jest klubowa, specjalna, indywidualna czy jakaś jeszcze inna( z wyłączeniem stacji automatycznych oczywiście). To wszystko jest do ustalenia w toku poprawnie prowadzonej łączności, gdzie to dany korespondent/operator stacji określa co to za stacja i skąd nadaje. Ponadto podaje przynajmniej swoje imię oraz raport słyszalności.
Obecny stan prawny zwalcza niebezpieczną rutynę w zachowaniu niektórych krótkofalowców z długoletnim stażem na paśmie. Teraz każda osoba musi myśleć i uważnie prowadzić łączność bo znak wskazujący na stację X może się okazać stacją Y.

5. Jeżeli chodzi o łamanie znaku

Tutaj tak samo powinna być dobrowolność łamania się a nie przymus spowodowany nakazem w rozporządzeniu. To od danego korespondenta powinno zależeć, czy chce się łamać, czy nie.
Tu jeszcze jedna uwaga:
Praca stacji /am powinna obowiązywać tylko w wykonaniu pasażerów danego statku powietrznego, za zgodą kapitana. Pamiętajmy, że pilot/operator dowolnego statku powietrznego ma obowiązek prowadzić stosowną łączność radiową w paśmie lotniczym a nie amatorskim. W procesie uzyskiwania licencji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego jednym z etapów jest uzyskanie ,,Świadectwa Operatora Radiotelefonisty w służbie lotniczej”. To na tej podstawie uzyskuje się potem odpowiednie kwalifikacje do prowadzenia łączności ze statków powietrznych(Balony, lotnie, lekkie samoloty, szybowce itp.)

6. Co do ograniczenia mocy

Jeżeli to miałoby tylko dotyczyć zawodów to chyba wystarczy odpowiednio napisany regulamin tychże, nie trzeba od razu rozporządzenia. Natomiast jeżeli chodzi o zmniejszenie dozwolonego limitu mocy z obecnych 500 watt do 100 watt dla wszystkich radioamatorów z kategorią 1., to jest to głupi i niepotrzebny pomysł, który może się jeszcze na całym środowisku negatywnie odbić. Ja obecnie posiadam dwa pozwolenia kategorii 1. z maxymalną dopuszczalną mocą nadawania 500 watt. To nie znaczy, że całymi dniami ,,dmucham gruche z taką mocą”. Mam taki przyznany limit, ale nie muszę z niego korzystać. Powiem więcej. Na etapie ewentualnych dalszych prac nad projektem rozporządzenia można byłoby się zastanowić nad zrównaniem mocy nadawczych dla pozwoleń kategorii 1 i T do 1500 watt dla wszystkich z kategorią 1. oczko

7. Co to znaczy ,,należy wystrzegać się podbierania sufiksów znaków przynależnych do danej organizacji czy stowarzyszenia i jeśli to możliwe, powrotu tych że sufiksów do danej organizacji czy stowarzyszenia”??

O ile mi wiadomo, to w Polsce znakami wywoławczymi, w tym sufixami tychże zarządza Minister właściwy do spraw łączności. Obecnie jest to Minister Cyfryzacji za pośrednictwem podległego mu bezpośrednio Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Prezes tego urzędu. To ON (obecnie ONA ;-) ) podejmuje decyzje w sprawie znaków wywoławczych. Żadne sufixy czy znaki wywoławcze nie należą do organizacji/stowarzyszenia/osoby fizycznej. Są tym podmiotom jedynie przydzielone na mocy każdorazowo odrębnej decyzji administracyjnej.
Dodatkowo co to są ,,znaki, które w sposób rażący ośmieszały by nie tylko jego nadawcę ale też całą organizację lub stowarzyszenie”?? O jakie przypadki konkretnie chodzi??

8. Teraz odnosząc się do postów Kolegów:

    SP7V pisze:

    (…)Sformalizowanie zasad to dopiero początek. Jak dojdziemy do zastosowania tego co tu wydyskutujemy w praktyce to będzie dopiero sukces.
    --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Intencją powstania takiego dokumentu jest wskazanie w których miejscach pomimo liberalnego prawa, a może zbyt liberalnego powinniśmy jako szeroko rozumiane przez prawodawcę "środowisko" pilnować pewnych zasad. Pytanie czy to są istotne zasady, czy chcemy ich przestrzegać i zachowywać, czy znajdą szersze zrozumienie ??? Urząd nie wyda nowego Rozporządzenia. To które jest jest ponoć na nasz wniosek tak liberalne.
    Teraz ruch po naszej stronie szachownicy.


Takie stwierdzenie pachnie zapędami z poprzedniego systemu i jest nie koniecznie dobre dla środowiska. Powtarzam, obecnie obowiązujące rozporządzenie jest chyba najlepszym tego typu aktem prawnym od chwili uzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Jeżeli te tezy tutaj przedstawione to jest zdziwiony DOPIERO zdziwiony początek, to ja się aż boję myśleć co zostanie dalej zaproponowane.

    SP2LQP pisze:

    (…)wrócić do "sztywnego" podziału na okręgi. Będzie bajzel (znowu) jeżeli by to przeszło i trzeba będzie zrobić porządek = unieważnienie pozwoleń z powtarzającymi się sufiksami w okręgach i pozostawienie tylko jednego takiego znaku. Pierwszeństwo w zachowaniu znaku ma to pozwolenie, które było najwcześniejsze z danym sufiksem. Czyli tak jak było kiedyś. Sufiks wydaje się tylko raz (czyli w danym momencie może być tylko jedna stacja z danym sufiksem w jednym z 9 okręgów). Przy zmianie miejsca zainstalowania, jeżeli OM's nie zmienia znaku, to wymienia numer w znaku, jeśli zmienił okręg.


A może od razu odbierać pozwolenia wszystkim, którzy nie przedstawią pozytywnego orzeczenia lekarskiego od przynajmniej 3 specjalistów + orzecznik?? To oczywiście groteska z mojej strony, niemniej obrazuje pewną negatywną narrację rodem z poprzedniego systemu. Odebrać, zabrać unieważnić cofnąć wszystko co się da zwykłemu obywatelowi. Bo przecież jak to tak ktoś śmiał uzyskać pozwolenie ze znakiem innym niż większość. Za karę zaordynować ,,ścieżkę zdrowia”, odebrać pozwolenie i nakazać demontaż stacji.taki dziwny
A na poważnie: Sztywny podział na okręgi obowiązywał jako WEWNĘTRZNY przepis PZK w czasach, gdy na czele tej organizacji stał milicyjno-SB-cki aparat podległy ministerstwom ON i BP.
Stał się on w praktyce de facto obowiązującym dla wszystkich, gdyż tak było tamtej władzy wygodnie.
Przypomnę, że w tamtym właśnie okresie PZK podjęło szereg również innych ciekawych działań: m. in. likwidację organizacji.
Dlaczego niby miałoby nastąpić odbieranie pozwoleń?? Co to jest stan wojenny?? To samo przy zmianie miejsca zainstalowania. Zmiana znaku(przymusowa, czy nie) kosztuje dużo czasu i środków finansowych(nowe karty QSL, aktualizacja danych członka PZK, aktualizacja danych w logach na stronach typu callbook.)
Rozumiem też, że należałoby odejść od tych zbrodniczych praktyk wyboru znaku w momęcie składania wniosku o pozwolenie. Jak to tak znak wybierać, przecież to powinno być tylko możliwe dostać znak losowy bez możliwości wyboru. Wrrrrr ;-( zaniemówił

    SP2LQP pisze:

    (…)Jeżeli pamiętasz sprzed czterdziestu lat niebieską instrukcję wtedy jeszcze PIR-u, to właśnie ten przypadek, że coś było regulowane, a teraz nie jest. PIR przestał istnieć, wraz z przemianami polityczno-prawnymi również rzeczona instrukcja przestała obwiązywać.


I tu dochodzimy do sedna sprawy. W mojej ocenie nie powinno raczej stanowić problemu wydanie i kolportaż na trenie Rzeczypospolitej publikacji zwartej zawierającej wskazówki i spis dobrych praktyk w łączności amatorskiej. Nie trzeba od razu tego przepychać w formie rozporządzenia. Wystarczy publikacja, taka jak wspomniana instrukcja PIR-u – oczywiście przystająca do obecnych czasów.

Konkludując zatem: Jeżeli ten ,,spis dobrych praktyk” to taka zawoalowana prezentacja założeń do przyszłego rozporządzenia. To takim działaniom mówię NIE. Zamiast nakładać na środowisko niepotrzebne limity/ograniczenia proponowałbym aby przypilnować sprawy planowanego ujednolicenia pozwolenia radiowego i świadectwa radiooperatora w jeden dokument. Powinniśmy jako środowisko dopilnować aby poziom uznania naszych dokumentów za granicą nie ucierpiał w skutek takich zamierzonych działań.
Natomiast, jeśli te dobre praktyki to są zalecenia, wewnątrzśrodowiskowe, które będą przewidywały wyjątki(na przykład jak ktoś będzie w Warszawie chciał sobie wziąć znak indywidualny SN1…. , HF0…. , 3Z2…. itp. To będzie nadal miał taką możliwość) i nie spowodują odmownych działań urzędników w tym zakresie to jestem za - tym bardziej jeżeli by zostały one opracowane w formie publikacji zwartej(książka, album itp.). Publikację taką można by było polecać nowicjuszom jako pakiet starter.


  PRZEJDŹ NA FORUM