WINDOWS 10 - start
    VSS pisze:

      rad_n pisze:



      Problem zaczyna się wtedy, gdy swoim Office97 otworzysz pismo, które dostaniesz od kogoś innego.


    Ja nie otwieram DOCów od kogoś innego, zawsze proszę o PDF. Problem nie istnieje.



Pod PDF-y też się wirusy podszywają. Ogólnym problemem winzgrozy jest to, że od pewnego momentu zamiast otwierać pliki programami, winzgroza wykonuje kod w nich zawarty. To ponoć przyspiesza działanie.

Jeśli chodzi o office97 to on ma jedną niepodważalną zaletę, trzyma formatowanie, czego późniejsze wordy z pakietu office nie potrafią. Ale zamiast niego polecił bym openoffice lub libreoffice, te programy poczyniły już takie postępy, że są w pełni używalne, a są bezpieczniejsze, gdyż nie wykonują makr, które to właśnie są powodem niebezpieczności w używaniu starszych i nowych też programów typu m$office. Nowsze się tylko zapytają czy włączyć makro wesoły

A jeśli chodzi o ogólne bezpieczeństwo, gdyby microsoft potrafił napisać oprogramowanie bez błędów, nie było by problemu. Niestety, oni nie chcą napisać takiego oprogramowania, gdyż celowo zostawiają w nim dziury - właśnie umożliwiające przejęcie kontroli, powtórzę się z rootkitami. Po co zaszywano w jądrze systemu funkcjonalność pozwalającą na tworzenie niewidocznych katalogów, plików i niewidocznych procesów? Po co użytkownikowi taka funkcjonalność, która jest niewykrywalna z poziomu systemu, a właściwie system sam ją ukrywa i dba aby była niewidoczna? Czy to można nazwać błędem, dziurą czy niedopatrzeniem? Chyba nie, to było celowe zaszycie funkcjonalności, która miała być niewidoczna dla użytkownika a która pozawlała właśnie na przejęcie kontroli nad systemem i pełną inwigilację. Teraz pytanie na które niech każdy sobie sam odpowie, komu potrzebna jest taka "dziura" w systemie. Tyle o zaufaniu do firmy microsoft.


  PRZEJDŹ NA FORUM